Cezary Pazura przekonuje ostatnio, że padł ofiarą spisku. Na szczęście, jak zapewnił w wywiadzie, afera z tajemniczym nagraniem, które tabloidy nazywają "sekstaśmą", doskonale wpłynęła na jego małżeństwo. Podobno wideo, na którym, jak poinformował niedawno tygodnik Wprost, widać aktora "w towarzystwie 2 dziewczyn i 1 chłopaka", sprawiło, że stali się z żoną bliżsi sobie niż kiedykolwiek.
Pazura przyznaje, że zapłacił szantażyście 8 tysięcy złotych. Kłopoty zaczęły się, gdy zażądał więcej pieniędzy. Ostatecznie mężczyzna stanął przed sądem i został uznany winnym stawianych mu zarzutów. Czarek jednak ciągle ma żal do niego oraz mediów, że napisały o tej sprawie. Jego zdaniem padł ofiarą.... prześladowania za wiarę.
Ktoś mi ostatnio próbował uświadomić, że cała afera jest skierowana przeciwko mnie, ponieważ jestem człowiekiem wierzącym i nie wstydzę się tego. A to trochę burzy stereotyp celebryty - wyjaśnie w tygodniku 7 dni. Puls tygodnia. Nie brałem tej wersji na poważnie. Ale teraz myślę sobie: kto wie? Przy aktualnej nagonce na Kościół i w ogóle ludzi wierzących, przy tendencji na ośmieszanie religii i jej symboli, każdy pretekst to gratka.
Zwierzenia dokończył w Telewizji Trwam: Moja mama, gdy poszedłem do komunii, została zwolniona z pracy - wyznał. Można powiedzieć, że byliśmy prześladowani za wiarę.
Dzisiejszy Fakt postanowił przypomnieć z tej okazji Czarkowi, że jak na męczennika za wiarę, całkiem sporo zarabia na wciskaniu emerytom garnków, na które wielu z nich nie stać i wciąganiu ich w spiralę zadłużenia.
Warto sobie zadać pytanie, czy katolik w pewnością powinien brać udział w spektaklach organizowanych przez handlarzy garnkami - zastanawia się tabloid.
O rekordowo drogich garnkach pisała w zeszłym roku Gazeta Wyborcza:Kryszak, Grabowski i Pazura "sprzedają" GARNKI ZA 13 TYSIĘCY!