Cezary Pazura nie miał udanego końca roku. Najpierw zmagał się z szantażystą, który groził mu publikacją nagrania opisywanego przez tabloidy jako "seks wideo". Zapłacił mu wcześniej 8 tysięcy złotych, jednak sprawy nie udało się utrzymać w tajemnicy. Później umówił się na szczery wywiad z dziennikarką Wprost, Magdaleną Rigamonti. Dzień po rozmowie stwierdził jednak, że nie wypadł zbyt dobrze i nie chce jej publikacji. Zobacz: Pazura "przestraszył się własnej szczerości"...
Wprost zdecydował się jednak na umieszczenie Pazury na okładce oraz dokładne opisanie dziwnego spotkania dziennikarki z 51-letnim aktorem. W artykule zacytowano również jeden z emaili wysłanych przez szantażystów i wspomniano o współpracy Pazury z firmą Eko-Vital, wciskającą starszym ludziom garnki za osiem tysięcy złotych. To wyjątkowo rozzłościło Pazurę, który ustami swojej żony Edyty zapowiedział pozew. Zobacz: Pazura CHCE POZWAĆ "WPROST"!
Rigamonti, która przeprowadziła feralny wywiad, postanowiła odpowiedzieć na zarzuty Pazury. Twierdzi, że wykorzystał zapisany w polskim prawie prasowym obowiązek autoryzacji wywiadu do całkowitego zablokowania jego publikacji.
Nie mam nic przeciwko prawu do autoryzacji. Zawsze przyjmuję, że moi rozmówcy wiedzą, co mówią, są dorośli, odpowiedzialni za swoje wypowiedzi i dobrowolnie zgodzili się ze mną rozmawiać. Wysyłam im wywiady do autoryzacji, bo takie jest prawo. Prawo to rozumiem prosto - rozmówca poprawia błędy merytoryczne, niezręczności stylistyczne, pomyłki w nazwiskach i datach. I większość moich rozmówców to prawo właśnie tak rozumie. Cezary Pazura niestety do nich nie należy - pisze Rigamonti w swoim oświadczeniu. Uszanowałam życzenie aktora i wywiad nie poszedł do druku. W sobotę rano, kiedy Wprost, w którym zamiast wywiadu z aktorem był tekst o nim, był już w drukarni, dostałam SMS: "Pani Magdo, czy jak autoryzuję dziś do końca dnia to będzie dobrze? Żona mnie ciśnie, że jak się powiedziało A, trzeba powiedzieć B. Czy spotykamy się po Nowym Roku na spokojnie? C. Pazura". I już myślałam, że pan Cezary zaczął rozumieć prawo podobnie jak ja.
Teraz czytam wypowiedzi pani Pazurowej, która jest agentką swojego męża, że: Mąż nie życzył sobie, aby ta rozmowa ukazała się w jakiejkolwiek formie. Rozważamy złożenie pozwu do sądu ws. naruszenia dóbr osobistych. Czytam, że zmarnowałam rodzinie Pazurów "magiczne święta", choć artykuł o aktorze ukazał się po Bożym Narodzeniu. Czytam że Rigamonti "zachowywała się dziwnie i sugerowała mu kuriozalne rzeczy". Ba, czytam też, że zainteresowanie mediów sekstaśmą z rzekomym udziałem Pazury, za nieupublicznianie której aktor zapłacił szantażyście 8 tysięcy złotych, jest dowodem prześladowania go za wiarę.
Czytam to wszystko i myślę, że to może jakiś żart. Cezary Pazura nie powiedziałby czegoś takiego serio. Jest w końcu 51-letnim dojrzałym, mądrym, odpowiedzialnym za każde słowo mężczyzną.
Myślicie, że "mądry mężczyzna" żartował?