Od kilku dni sporo kontrowersji wywołuje klub ze striptizem, otwarty w prywatnej kamienicy na Krakowskim Przedmieściu, w samym centrum Warszawy. Sąsiaduje on nie tylko z historycznymi budynkami i zabytkami, ale i kościołem św. Anny oraz figurą Matki Boskiej. Oburzeni są zarówno księża, jak i kombatanci, którzy uważają, że tego typu lokal nie powinien znajdować się w takim miejscu.
Głos w dyskusji postanowił zabrać Robert Biedroń. Poseł Twojego Ruchu argumentuje, że jest to prywatny biznes i miasto niewiele może na to poradzić. Poza tym, przekonuje, Jezus z pewnością nie miałby nic przeciwko takiej lokalizacji klubu, w którym kobiety rozbierają się za pieniądze. Co więcej, z pewnością sam by do niego poszedł...
To oburzenie jest całkowicie niezasadne. Właściciel tego lokalu, jak mniemam, spełnił wszelkie wymogi, by móc otworzyć w tym miejscu tego typu działalność, a więc lokal działa legalnie - mówi Biedroń w rozmowie Onetem. Skoro św. Anna jest patronką małżeństw, to na pewno nie dopuści, by klient tego kościoła skierował swoje kroki w kierunku klubu go-go, dając wodzić się na pokuszenie. Chyba że sami księża boją się tego kuszenia? Jezus na pewno nie miałby nic przeciwko, a nawet poszedłby sprawdzić, co się w tym klubie odbywa i jak traktowane są tam kobiety.