Jak już pisaliśmy, Apoloniusz Tajner postanowił rzucić żonę i ułożyć sobie nowe życie z młodszą od swojej córki, pochodzącą z Pakistanu Pamelą. Dla innych jest jednak ona zwyczajną Izą z podkarpackiego Jarosławia. Tego jednak nie da się stuprocentowo ustalić, gdyż prezes PZN przemyca ją na trybuny pod... cudzym nazwiskiem.
Podczas tegorocznego Turnieju Czterech Skoczni w Innsbrucku wprowadzał ukochaną na lewy identyfikator - informuje Super Express. Okazało się, że kobieta nazywa się identycznie jak główna księgowa PZN Dorota Woźniak, ale tą osobą na pewno nie jest.
Rzecznik PZN oczywiście idzie w zaparte, że to musiała być pomyłka.
Nie wiem, jak to się stało, że ma go przy sobie inna osoba - zapewnia Grzegorz Mikuła. Na pewno został on użyczony, a nie kupiony albo skradziony. Czasem tak się dzieje, że na wyjazd zgłoszona jest osoba, która akurat nie może jechać i identyfikator z jej nazwiskiem jest przekazywany drugiej osobie.
To nie pierwszy taki przypadek. Nie znam partnerki prezesa, nie wiem, jak się nazywa, ponieważ nie zajmuję się jego życiem prywatnym. Jeśli prezes zaprosił ją na zawody, miał do tego prawo.
Pudelek życzy kochance prezesa, żeby zasłużyła niedługo na własny identyfikator.