Beata Tadla długo nie mogła dogadać się z mężem, którego zabolało, że nie zdążyła się z nim rozwieść, zanim zamieszkała z Jarosławem Kretem. Radosław Kietliński był bardzo rozczarowany tym, że przyjęła pierścionek od pogodynka, będąc jeszcze nadal oficjalnie jego żoną. Postanowił ją za to ukarać, żądając rozwodu z orzeczeniem o jej winie, domu oraz alimentów.
Ostatecznie tuż przed świętami dogadali się w sprawie pieniędzy. Jak informują tabloidy, obie strony dotrzymały słowa. Nikt nie utrudniał sprawy, więc sądowi wystarczyło pół godziny, by wydać wyrok. Tadla, nie czekając na jego odczytanie, szybko opuściła gmach sądu. Przed budynkiem, w pozostawionym na światłach awaryjnych białym audi, czekał jej aktualny narzeczony, Jarosław Kret.
Myślicie, że ich zdjęcie ślubne trafi na okładkę Vivy?