Wygląda na to, że polscy celebryci znaleźli świetny sposób na zwrócenie na siebie uwagi: robią celowo rzeczy tak złe, że dyskutują o nich wszyscy. Najnowszymi przykładami są piosenki Filiżanka Michała Wiśniewskiego czy Rolowanie, śpiewana przez Nataszę Urbańską w języku określanym przez nią samą jako "ponglish". Artystka broni się, również z pomocą swojego męża, Janusza Józefowicza i twierdzi, że jest to "kreacja", która ma pokazać, "jak bawią się dziewczyny w Polsce".
Wydaje nam jednak, że poprawniejszą polszczyzną mówią nawet desperaci z _**Warsaw Shore**_. Zobacz: TEKST PIOSENKI "ROLOWANIE": Zobacz, o czym śpiewa Urbańska...
We wczorajszych _**Faktach Po Południu**_ Urbańska tłumaczyła prowadzącemu, Wojciechowi Knapikowi, że tekst jej piosenki jest jak najbardziej życiowy, a ona sama... "nie boi się być charakterystyczna".
36-letnia Natasza Urbańska tłumaczyła też na antenie TVN24, jak imprezuje dzisiejsza młodzież i zapewniła, że prywatnie "nie posługuje się tym językiem":
Bohaterką klipu jest pusta panna, dla której wartość wyznaczają lajki na fejsie. Dla niej istotą życia jest biforek, afterek, clubbing. To może nie jest przyjemnie patrzeć na to, ale tak młodzież imprezuje. Moja bohaterka się tym językiem posługuje, ja nie. Ten tekst jest żartem, to jest znak czasu. Nie boję się być charakterystyczna - przekonywała. Niespecjalnie zajmuję się tym, dlaczego to jest negatywnie odbierane. Mam wrażenie, że jest taka schizofrenia w odbiorze mnie i moich propozycji artystycznych.
Nataszo, wyjaśnij nam, jak uniknąć "schizofrenii" w odbiorze tych propozycji artystycznych: