Jak już pisaliśmy, sytuacja w kalifornijskiej willi Justina Biebera jest ostatnio dość napięta. Gwiazdor nie należy do specjalnie lubianych sąsiadów, a żeby uwiarygodnić swój wizerunek, postanowił obrzucić jeden z domów w okolicy jajkami. Przypadkowo oczywiście wyszło na jaw, że była to posiadłość mężczyzny, który wcześniej doniósł na uciążliwe zachowanie Biebera policji. Podczas przeszukania znaleziono również kokainę, MDMA i Xanax, należące do przyjaciela piosenkarza, niejakiego Lil Za. Chłopak został aresztowany. Zobacz: Policja PRZESZUKAŁA DOM BIEBERA! Znaleźli KOKAINĘ!
Okazuje się, że zachowania Biebera i jego kolegów mają dość nie tylko sąsiedzi, ale nawet... firma ochroniarska, która opiekuje się nim podczas podróży po całym świecie. Jeden z bodyguardów, Dustin Folkes, wdał się w awanturę z menedżerem wokalisty, Scooterem Braunem. Stwierdził bowiem, że ma dość wybryków 19-latka.
Dustin powiedział, że jego firma zajmuje się ochroną, a nie pilnowaniem dzieci - relacjonuje informator magazynu Radar. Pokłócił się z Braunem, chcąc wytłumaczyć mu, jak złe i uciążliwe jest zachowanie Justina. Ostatecznie cała jego firma i wszyscy pracownicy zrezygnowali ze świadczenia usług dla Biebera.
Nie wydaje nam się, żeby Justin płacił mało za tego typu ochronę. Wygląda więc na to, że nawet pieniądze nie są w stanie zatrzymać przy nim ludzi...
Swoją drogą - Dustin Folkes to ten, który "powstrzymywał" Biebera od rzucenia się na paparazzi podczas słynnego już incydentu w Londynie: