Robert Janowski najwyraźniej uwierzył, że trzecie małżeństwo z przyłapaną na sklepowej kradzieży podwójną rozwódką jest najlepszym, co go spotkało w życiu. Zwłaszcza odkąd żona przekonała go, że niczego nie ukradła, a ubrania ze sklepu Neiman Marcus na Florydzie, same wpadły jej do torby. Teraz tylko musi przekonać o tym amerykański sąd.
Na szczęście może liczyć na wsparcie męża, który jest dla niej gotów na naprawdę wiele. Zerwał nawet kontakty ze swoim jedynym synem, Makarym za to, że niezbyt pochlebnie wypowiadał się o Monice...
Znajomi Janowskiego nie rozumieją jego decyzji.
Makary zawsze był jego oczkiem w głowie - komentuje jeden z nich w rozmowie z Na żywo. Ojciec często przyprowadzał go do Teatru Dramatycznego, gdzie odbywały się próby Metra. Aż trudno uwierzyć, że tak blisko związani ze sobą ojciec i syn od kilku miesięcy nie rozmawiają ze sobą**.**
Konflikt między nimi narastał od odwiedzin Janowskiego i Moniki na planie Rozlewiska. Pracującemu tam w charakterze II reżysera Makaremu wydało się dziwne, że narzeczona ojca jak gdyby nigdy nic, od razu rozpoczęła handel z bagażnika, oferując markowe ubrania po podejrzanie okazyjnych cenach. Kiedy wyszła na jaw sprawa kradzieży, Makary próbował przekonać ojca, że związek z Głodek nie przysporzy mu popularności. Wkrótce potem przestali ze sobą rozmawiać.
To Janowski zerwał kontakty z synem i jego matką - informuje źródło tabloidu. Miał pretensje do Kalicińskiej, że informacje o handlowej działalności Moniki na planie "Domu nad rozlewiskiem" wyciekły do mediów. Pośrednio obwinia też Makarego.
Dziwne, że nie ma żadnych zatrzeżeń tylko do Moniki G.