Gosia Andrzejewicz przypomniała o sobie ostatnio, chwaląc się publicznie swoimi planami udziału w tegorocznym konkursie Eurowizji. Nie liczy jednak na to, że wyśle ją tam polska publiczność. Chce startować jako reprezentantka... Szwajcarii. Na razie droga do sukcesu wydaje się raczej daleka. W finałowej dziewiątce znalazło się także ośmiu innych wykonawców. Z tej okazji Andrzejewicz udzieliła wywiadu tygodnikowi Życie na gorąco.
Fakt, że moja autorska piosenka została doceniona za granicą, jest dla mnie sukcesem i powodem do radości - chwali się w tabloidzie. Dzięki temu będę mogła zaprezentować ją w szwajcarskiej telewizji. Cieszę się, że do tego sukcesu przyczynili się moi polscy fani, którzy głosowali na mnie.
Przy okazji Gosia podkreśla, że na rynku polskim także jest rozchwytywana, z tym że głównie przez magazyny dla mężczyzn, które podobno proponują jej rozbierane sesje. Wyjaśnia, że to dowód na to, że wcale nie ma grubych nóg.
Moje nogi są szczupłe - zapewnia Gosia. Poza tym gdyby z moją figurą było coś nie tak, to nikt nie proponowałby mi tego typu sesji. Tak więc to kolejna nieprawdziwa plotka. To ja zawsze odmawiałam udziału w tego typu sesjach. Kiedy ktoś zaczyna zdobywać popularność, a dodatkowo dostaje nagrody muzyczne, to nie wszystkim się podoba. Niektórzy uważają, że należy go zniszczyć np. przez pojawiające się w mediach kłamstwa. Kiedyś zarzucano mi, że na festiwalu w Opolu nie śpiewałam na żywo. To było największe kłamstwo, z jakim się spotkałam. Na szczęście mój fan nagrywał próbę i później umieścił ją w internecie. Dzięki temu mogłam pokazać ludziom prawdę.
Wygląda na to, że Andrzejewicz podziela zdanieJanusza Józefowicza o Polakach. Miejmy nadzieję, że Szwajcarzy ją docenią.