Pete Doherty znany jest między innymi z głośnego romansu z supermodelką Kate Moss, ale na swoim koncie ma również takie osiągnięcia jak bycie wyrzuconym z zespołu The Libertines za defraudowanie jego funduszy na zakup heroiny i cracku, notoryczne zatrzymania przez policję za posiadanie i zażywanie twardych narkotyków, kradzieże, bijatyki, prowadzenie pod wpływem alkoholu i narkotyków. Pete Doherty nie pozwala niestety o sobie zapomnieć i wraca na czołówki gazet jako autor budzących obrzydzenie postępków.
Aby zdobyć pieniądze na działkę heroiny, sprzedał niedawno swój telefon przypadkowemu przechodniowi. Nie byłoby w tym nic niezwykłego – Pete Doherty nie raz prostytuował się i kradł, żeby zdobyć pieniądze na narkotyki – gdyby nie fakt, że zapomniał wykasować z niego SMSy od Kate Moss. Ot roztrzepany artysta. Szczęśliwy nabywca komórki szybko udał się z nią do redakcji The Sun i zapewne na tym nie stracił. Teraz z brytyjskiej gazety możemy się dowiedzieć, że piękna modelka nazywa Pete'a swoją jedyną miłością i proponuje mu życie razem. Wprawdzie Kate Moss oficjalnie zerwała z kochankiem wiele miesięcy temu, po tym, jak prasę obiegły jej zdjęcia, na których wciąga kokainę w towarzystwie Pete'a i jego paczki, ale data wysłania wiadomości świadczy o tym, że Kate do tej pory nie zapomniała chłopaka, z którym tak dobrze się bawiła...
To wszystko jednak pestka w porównaniu z postępkiem, którego dopuścił się na młodej fance, Laurze McEvoy, w swoim londyńskim mieszkaniu. W The Sun ukazało się zdjęcie, na którym Pete Doherty robi zastrzyk, prawdopodobnie z heroiny, w ramię nieprzytomnej, 21-letniej dziewczyny (zobacz: Chłopak Kate Moss znowu w tarapatach)
. Po tej publikacji policja niezwłocznie go aresztowała.
Tymczasem w pewnej londyńskiej galerii zostaną wystawione „obrazy”, które Pete Doherty namalował palcem, a za farbę służyła mu jego własna krew. Sprzedawca życzy sobie po tysiąc funtów za sztukę, choć ich wartość artystyczna jest na podobnym poziomie co szacunek, jaki zaskarbił sobie wśród opinii publicznej ich autor. Ale ciekawsze jest to, jak chce Doherty wykorzystać rzeczone malowidła do obrony w czekającym go procesie. Otóż tłumaczy, że wbił igłę w ramię Laury McEvoy nie po to, by zrobić jej zastrzyk z narkotyku, ale po to, by pobrać z jej żyły krew i namalować nią kolejny obraz...
Czyli to wszystko w imię sztuki. Co za ulga...
A oto jedno z arcydzieł, już za tysiąc funtów może być twoje:
Na dole po prawej to Kate Moss? Jak myślicie?