Jak już pisaliśmy, Małgorzata Herde straciła ostatnio wszystkie swoje znane klientki. Podobno tak pokochała pieniądze, że kazała Karolinie Malinowskiej pisać felietony za darmo, a wynagrodzenie przelewała na własne konto. Edyta Herbuś nie zobaczyła podobno 600 tysięcy złotych (!) za udział w reklamie.
Kochająca luksus 29-latka znalazła się w show biznesie przez przypadek. "Odkryła ją" Edyta Górniak. W salonie kosmetycznym.
Herde pracowała wówczas jako menedżerka salonu kosmetycznego, w którym między innymi oferował... usługi wróżki. Z tej oferty często korzystała Edyta Górniak. Przy okazji zaprzyjaźniła się z Herde, a nawet zaczęła zlecać jej różne zadania, jako komuś w rodzaju prywatnej asystentki.
Herde z czasem zaczęła przedstawiać się jako menedżerka Górniak, co nie odpowiadało prawdzie, gdyż te obowiązki pełnił wtedy Dariusz Krupa, ówczesny maż piosenkarki.
To Edyta ją odnalazła i wciągnęła w show biznes - wspominał w rozmowie z nami Krupa. Ja z perspektywy czasu nie mogę na nią złego słowa powiedzieć. Bardzo pracowita dziewczyna.
Podobno Herde poczuła się w końcu tak pewnie, że, grając rolę menedżerki Górniak, potrafiła zadzwonić do Polsatu i zapytać, jak jej "podopieczna" spisuje się na planie Jak oni śpiewają...
Ostatecznie jej kariera nie kończy się zbyt dobrze. Obrotna agentka nie może liczyć na to, że jej klientki wystawią jej dobre referencje. Wczoraj w jej usług zrezygnowało też Biuro Miss Polonia.