Doda naprawdę ma problemy z zachowywaniem się w restauracjach. Ostatnio opisywaliśmy, jak wykłócała się o 50-procentowy rabat, oraz jak dała kelnerowi 3 złote na dezodorant. Dziś mamy jeszcze dziwniejszą historię. Nasza informatorka wspomina, że pewnego razu Dorota przyszła do krakowskiej restauracji Soprano z... własnym makaronem:
Doda i Radek często pojawiali się w Soprano. O jej przyjściu było zawsze wiadomo już od drzwi frontowych. Zawsze głośna, śmiała się piskliwie, nie zwracając uwagi na pozostałych klientów. Majdan był za to elegancki i uprzejmy, pytał wszystkie kelnerki, jak się czują, jak mija im dzień itp. Do każdej po imieniu.
Podczas jednej z wizyt w Soprano Doda zamowiła sobie makaron z warzywami, ale oczywiście, jak przystało na gwiazdę, która musi jeść specjalne produkty, a nie standardowe, z jakich przyrządza się potrawy dla innych klientów - przyniosła swój makaron (zwyczajny - kupiony w supermarkecie) i kazała sobie z niego przyrządzić danie. Nasz klient nasz pan - Doda dostała danie z własnego makaronu.