Jak można było się spodziewać, afera z Małgorzatą Herde i jej - byłymi już - "przyjaciółkami", zatacza coraz szersze kręgi. Sprawą zainteresował się tygodnik Wprost, który postanowił prześledzić błyskotliwą karierę 29-letniej "menedżerki". W ciągu kilkudziesięciu godzin ze współpracy z Herde zrezygnowało aż sześć podopiecznych: Edyta Herbuś, Aleksandra Kwaśniewska, Karolina Malinowska, modelka Kamila Szczawińska, Miss Polonia 2012 Paulina Krupińska oraz marzące o karierze celebrytek mama i córka milionerki - Dorota i Nicole Soszyńskie.
Co ciekawe, żadna z nich nie chce jednak o byłej agentce rozmawiać. Twierdzą jednak, że wcale nie kryją nieuczciwych praktyk:
Przecież jeśli ktoś w tej sprawie jest oszukany, to właśnie my! Mimo to gwarantuję wam, że żadna z nas nic nie powie - zapewnia Malinowska w rozmowie z tygodnikiem. Dlaczego milczą? Odpowiedź jest prosta: nie chcą iść na wojnę z Herde, bo boją się, że nie odzyskają nawet części swoich pieniędzy. Gaże za wywiady Kwaśniewskiej dla Vivy oraz udział Herbuś w reklamach wpływały bezpośrednio na konto menedżerki, która mówiła swoim "podopiecznym", że w branży panuje kryzys, więc na razie nie dostaną pieniędzy. Niewykluczone też, że nie wiedziały nawet, jak konstruowane były ich umowy z reklamodawcami czy organizatorami imprez. Odpowiedzialna za to była oczywiście Herde. Obie miały widocznie za dużo pieniędzy, żeby przejmować się szczegółami i opóźnieniami w płatnościach. Do czasu.
Najważniejsze oszukane to Kwaśniewska i Herbuś. Wyliczyły, że Małgorzata jest im winna kilkaset tysięcy złotych - potwierdza osoba z otoczenia jednej z poszkodowanych. Wolą więc się z nią dogadać polubownie, licząc na to, że odzyskają cokolwiek - dodaje informator z "branży".
Problem z odzyskaniem pieniędzy może być o tyle duży, że wielce prawdopodobne jest, iż sprytna Herde... oficjalnie nie posiada żadnego majątku.
29-latka prowadzi się jednak bardzo luksusowo, mogąc pozwolić sobie na znacznie więcej, niż jej gwiazdy. Lubi podkreślać, że żyje "światowo": Ciągle oznaczała się na Facebooku, dając do zrozumienia, że właśnie jest w modnej knajpie sushi, na ekskluzywnych zakupach w Mediolanie albo że prowadzi negocjacje z którąś z telewizji - mówi jeden z jej byłych współpracowników. Inny dodaje: Ubierała się w najdroższe, markowe ciuchy, urlopy spędzała w najdroższych kurortach na Zachodzie, jeździła porsche Cayenne. Uwielbiała drogie restauracje. Jej znakiem rozpoznawczym był szampan. Gdyby wierzyć wpisom na FB, piła go od rana do wieczora.
Z taką rekomendacją może wystąpić w drugim sezonie _**Miłości na bogato**_.
Herde wciąż nie komentuje stawianych jej zarzutów. Wprost oczywiście chciał skonfrontować swoje informacje z samą zainteresowaną, jednak rozmowa nie doszła do skutku. Bezrobotna menedżerka najpierw zapewniła, że zadzwoni za dwie godziny, następnie poprosiła o wysłanie pytań mailem... Na wiadomość oczywiście nie odpowiedziała.