Minął ponad rok odkąd Marta Kaczyńska wraz z córkami wyprowadziła się od męża do odziedziczonego po rodzicach mieszkania w Sopocie.
Początkowo Marcin Dubieniecki liczył na to, że uda mu się przekonać żonę, by dali sobie jeszcze jedną szansę. Przekonywał ją, że wszystko się zmieni, a on znajdzie więcej czasu dla rodziny.
Kupił nawet dom w Gdyni Orłowie, podobno z nadzieją, że zamieszkają w nim całą czwórką. Niestety, Marta nie dała się przekonać. Jak wyjaśniają jej znajomi, chce utrzymywać dobre relacje z mężem i jego rodziną, jednak wspólne zamieszkanie nie wchodzi w grę.
To był dla Marcina cios, po którym stracił nadzieję i zapał do ratowania małżeństwa - przyznaje jego znajomy.
W tych trudnych chwilach Marcina wspiera jego dobra znajoma, Katarzyna Modrzewska. Zaprzyjaźnili się, kiedy Dubieniecki pomógł jej wywalczyć alimenty w kwocie 17 tysięcy miesięcznie od byłego męża, Artura Boruca...
Niedawno widziano ich razem na lotnisku. Kiedy zorientowali się, że ktoś im robi zdjęcia, udawali, że się nie znają... Zobacz: Mąż Kaczyńskiej spotyka się z... byłą Boruca?
To może trochę dziwić, gdyż nie jest tajemnicą, że łączą ich relacje zawodowe, a wspólny wyjazd mógł być służbowy. Dlaczego więc zachowywali się jakby było co ukrywać?
Łączą ich bardziej osobiste relacje - wyjaśnia w rozmowie z tygodnikiem Na żywo prawnik, znający Dubienieckiego.
Ich miłości może pomóc fakt, że Kasia jest już zamożna, tak jak lubi Marcin. Załatwił jej już w końcu wspomniane 17 tysięcy miesięcznie.
Czy to właśnie związek Dubienieckiego z Modrzewską był powodem, dla którego jesienią 2012 roku Marta opuściła z córkami ich segment w Gdyni? - zastanawia się tabloid. Po wyprowadzce relacje małżonków uległy jednak widocznej poprawie. Wszystko wskazywało na to, że Marcin chce na nowo sklecić rodzinę.
Jednak po tym, gdy Marta powiedziała "nie" pomysłowi przeprowadzki do nowego domu, Dubieniecki stracił nadzieję.
Według naszego informatora w pierwszej połowie stycznia złożył pozew o rozwód - pisze tabloid. Kiedy w połowie stycznia znów zapytaliśmy, czy nie pojawił się pozew rozwodowy, rzecznik sadu tym razem odmówił odpowiedzi, tłumacząc, że sprawa dotyczy "prywatnej sfery życia tych osób, która nie jest związana z działalnością publiczną". Być może nowe zasady sądu z Gdańsku są efektem prawniczej zapobiegliwości Marcina?