Nie milkną dyskusje wokół głośnej sprawy Małgorzaty Herde, która wedle szacunków tabloidu, oszukała swoje klientki na ok. miliona złotych. Najbardziej ucierpiały Edyta Herbuś, która straciła wynagrodzenie za kontrakt reklamowy, wyceniany na 600 tys zł oraz Ola Kwaśniewska, której przepadło ćwierć miliona.
Co gorsza, sprawą zainteresowała się skarbówka. Ciekawość urzędników wzbudziło głównie to, skąd celebrytki, oficjalnie pozostające bez stałego zatrudnienia, wzięły takie pieniądze. Jak stopniowo wychodzi na jaw, sprytna menedżerka nigdy nie kryła swoich celebryckich ambicji. Jak ujawniła wczoraj osoba z branży, Herde wyraźnie zazdrościła swoim podopiecznym i było widać, że najchętniej zamieniłaby się z nimi na miejsca w show biznesie. Zobacz: "Za wszelką cenę chciała PRZYNALEŻEĆ DO WYŻSZYCH SFER
Tym trudniej zrozumieć, czemu tak bardzo jej ufały.
Chciała zostać gwiazdą - ujawnia w rozmowie z Faktem były współpracownik agentki. Ma bardzo lekką rękę do wydawania pieniędzy. Wydaje się bardzo nieszczera. Ona całe życie będzie zazdrosna o swoich artystów, ich popularność i wpływy. Zauważmy, że na ostatnim etapie swojej kariery sama pchała się na ściankę i do telewizji. Była żądna popularności. Była gotowa zrobić wszystko, by znaleźć się w show - biznesie. Podniecała się słysząc znane nazwisko, nie opuszczała żadnego bankietu.