Philip Seymour Hoffman został znaleziony martwy w łazience swojego nowojorskiego mieszkania w niedzielę po południu czasu lokalnego. 46-letni aktor po 23 latach znów zaczął brać narkotyki - głównie podawaną dożylnie heroinę. Z ostatniego odwyku wyszedł w maju ubiegłego roku. Zobacz: Seymour Hoffman PRZEDAWKOWAŁ HEROINĘ?!
Amerykańska telewizja Fox News dotarła do informacji dotyczących śledztwa w sprawie śmierci Hoffmana. Za główną przyczynę uznano wstępnie przedawkowanie heroiny, jednak dokładne wnioski znane będą dopiero po sekcji zwłok, którą zaplanowano na dzisiaj. Jedną z hipotez jest podejrzenie, że gwiazdora zabiła niebezpieczna mieszanka heroiny i fentanylu, substancji na bazie opiatów, stosowanej m.in. przy leczeniu nowotworów. W ciągu ostatnich tygodni na wschodnim wybrzeżu USA odnotowano kilkanaście zgonów z powodu jej zażycia.
Tymczasem sąsiedzi Hoffmana przyznają, że w ostatnich tygodniach było z nim coraz gorzej: Był szary. Nie wyglądał dobrze - mówił jeden z nich w rozmowie ze stacją.
Od wczoraj pod budynkiem, w którym mieszkał aktor, gromadzą się fani, dziennikarze i fotoreporterzy.
W 2007 roku Seymour Hoffman zagrał w filmie Zanim diabeł dowie się, że nie żyjesz Sydneya Lumeta, gdzie wcielił się w postać narkomana uzależnionego od heroiny.