Jeżeli wierzyć doniesieniom informatorów, Małgorzata Herde, wykazała się naprawdę dużą wrodzoną chytrością, wchodząc w "przyjacielskie" relacje z warszawskimi celebrytkami. Na jej konto wpływały pieniądze za imprezy i reklamy, ale coraz rzadziej wypływały na konta podopiecznych... Oczywiście trudno żałować specjalnie Edyty Herbuś czy Oli Kwaśniewskiej. Czy pieniądze za chodzenie na bankiety naprawdę nelażały się im bardziej niż Herde?
Dziś Małgorzata Herde pije szampana w Paryżu. Edyta Herbuś pije w Warszawie. Jak wyliczyły tabloidy, była menedżerka winna jest swoim byłym klientom około miliona złotych. Jak tancerka mogła nie zauważyć, że na jej konto nie wpłynęły zarobione pieniądze? Aż tak dobrze się jej powodziło?
Edyta nie zauważyła braku pieniędzy! Wiele razy pytała agentkę o zaległe kwoty. Za każdym razem słyszała, że firmy, które miały zapłacić, nie wywiązują się ze zobowiązań - mówi magazynowi Party znajoma Herbuś. Herde twierdziła nawet, że ma zamiar odzyskać długi przez firmy windykacyjne.
Według informacji magazynu Edyta i Herde bardzo się przyjaźniły. Herbus bezgranicznie jej ufała, otrzymywała kwoty z mniejszych kontraktów i wierzyła, że doczeka się reszty.
Były najlepszymi przyjaciółkami, ale to już przeszłość. Rozmawiają teraz tylko za pośrednictwem adwokatów - mówi znajoma tancerki.
A Wy, zaprzyjaźnilibyście się za milion złotych z Olą Kwaśniewską i Edytą Herbuś?