Justin Bieber może być jedną z najpopularniejszych gwiazd muzyki na świecie, dopóki jest również bohaterem skandali i bywalcem sądów, pozostanie na cenzurowanym. Miłośnik imprez miał już problemy z wjazdem do kraju, teraz może mieć też kłopot z wejściem do amerykańskich klubów. W sobotnią noc pojawił się w Nowym Jorku, nie wpuszczono go jednak do kilku lokali. Powód? Ich właściciele nie chcą mieć z Bieberem nic wspólnego.
Mimo że jest gwiazdą, większość klubów nie chce ryzykować jego obecności - tłumaczy informator New York Daily News. Dopóki nie zapanuje nad swoją agresją jest radioaktywny. Nikt nie chce być blisko skandali i złej opinii, które go otaczają.
Wygląda więc na to, że Justin będzie musiał wziąć sobie do serca rady Miley Cyrus: "Imprezuj w domu, PŁAĆ LUDZIOM ZA MILCZENIE!"