Trudno zrozumieć, dlaczego Michał Piróg z taką wyrozumiałością traktuje "kolegów", którzy podczas wspólnej imprezy, uderzyli go butelką w oko. Zwłaszcza, że z ujawnionych przez niego samego zdjęć wynika, że miał duże szczęście, że nie stracił oka. Na szczęście ktoś słabo celował.
Początkowo Piróg wyjaśnił, że został zaatakowany za to, że jest Żydem.
Usłyszałem, że tylko Polacy mogą pić wódkę a Żydzi nie, wyraziłem swój sprzeciw w wyniku czego dostałem butelką w oko - powiedział w rozmowie z Pudelkiem.
Po namyśle zmienił jednak zdanie. Teraz zapewnia, że atak nie miał podłoża antysemickiego, a wyłącznie alkoholowy.
Nic się nie stało, rozdmuchano to - mówi w dzisiejszym Super Expressie. To w ogóle nie chodziło w tym wypadku o jakiś atak antysemityzmu.
Michał, trzymamy kciuki, żebyś w nowym roku nie rozbił już twarzą zbyt wielu butelek. To może utrudnić pracę przed kamerą.