Policjanci zajmujący się sprawą śmierci Philipa Seymoura Hoffmana starają się obecnie namierzyć dilera, który sprzedawał mu heroinę. Podejrzewają, że aktora zabiła mieszanka tego narkotyku z substancją o nazwie fentanyl. Powstaje ona na bazie opiatów i stosowana jest przede wszystkim w leczeniu ostatnich stadiów choroby nowotworowej. Mieszanka ta zabiła w ostatnich tygodniach ponad 100 osób, większość na wschodnim wybrzeżu USA. Zobacz: Zabiła go śmiertelna mieszanka HEROINY i OPIATÓW?
Ostatnią osobą, która rozmawiała z 46-letnim aktorem, była jego partnerka i matka jego trójki dzieci, Mimi O'Donnell. Dzwoniła do niego dwa razy: w sobotę przed południem i wieczorem. Zeznała, że w jej opinii za każdym razem był pod wpływem narkotyków. Kiedy następnego dnia nie pojawił się, żeby odebrać od niej dzieci, poprosiła ich wspólnego przyjaciela, pisarza Davida Katza, o pomoc. Wraz z jeszcze jedną osobą pojechał do jego mieszania w Greenwich Village. Znalazł Hoffmana w łazience, z igłą wbitą w ramię. Był w krótkich spodenkach i wciąż miał na sobie okulary.
Śledczy znaleźli ponad 50 przezroczystych torebek na narkotyki, z których większość była pusta. Były również podpisane jako "Ace of Hearts" i "Ace of Spade" - są to slangowe nazwy dla różnych rodzajów heroiny. Policjanci chcą teraz złapać dilera, który sprzedał je Hoffmanowi, co nie będzie jednak łatwe. Heroinę najprawdopodobniej dostarczał mu kurier-pośrednik, odwiedzający aktora w jego mieszkaniu. Jest to "usługa luksusowa", na którą było go stać.
Hoffman przez 23 lata nie brał narkotyków. Wrócił do nałogu w 2012 roku, a ostatnią terapię odwykową zakończył w maju zeszłego roku.