Viva Polska w tym tygodniu rozpoczyna emisję nowego reality show, w którym Natalia Siwiec, jak zapowiada, będzie "biegać na golasa po domu". Sporą część kosztów miał pokryć z własnej kieszeni mąż celebrytki, Mariusz Raduszewski. Chodzi przede wszystkim o wynajem willi, w której powstaje program. Zobacz: Mąż Siwiec ZAPŁACIŁ ZA WILLĘ... 50 tysięcy złotych!
Koszt wynajęcia domu to tylko część, i to wcale nie największa, miesięcznych wydatków na Natalię. Celebrytka chętnie podkreśla, że dzięki pieniądzom męża stać ją na ubrania od najdroższych projektantów. Wydaje na nie, jak twierdzi, średnio 40 tysięcy miesięcznie, chociaż zdarzyło się jej "zaszaleć" i dwukrotność tej kwoty. Zobacz: "Wydaję 40 TYSIĘCY MIESIĘCZNIE na ciuchy!"
Tygodnik Wprost postanowił przyjrzeć się zarobkom i wydatkom Siwiec i Raduszewskiego, o których celebrytka tak chętnie opowiada. Zdaniem Tomasza Jacykowa pierwszą podejrzaną sprawą są astronomiczne kwoty, które Natalia wydaje na ubrania:
To jakieś bzdury - ocenia w rozmowie z tygodnikiem. Z czego ona ma mieć te pieniądze? To wszystko jest sztucznie natapirowane. Kobieta, która rzeczywiście wydaje tyle na ubrania, nawet tego nie zauważa, a już na pewno nie chwali się tym w mediach. Kwoty, które podaje, są wzięte z kosmosu.
Siwiec jest oczywiście jedną z najbardziej rozchwytywanych celebrytek, trudno jednak sobie wyobrazić, na ilu ściankach w miesiącu musiałaby pozować, żeby pozwolić sobie na takie luksusy.
Nikt nie potrafi odpowiedzieć na pytanie, jak ich na to stać - pisze Wprost. Odbierając telefon, Raduszewski przedstawia się jako menedżer Natalii Siwiec. Czym tak naprawdę się zajmuje? Jego nazwisko nigdy nie widniało w Krajowym Rejestrze Sądowym. Na próżno szukać go w innych spisach przedsiębiorców. W Polsce nie prowadzi żadnej działalności gospodarczej. W wywiadach powtarza ogólnikowo, że robi interesy w Europie. Bogaty biznesmen czy zwykły bajerant? Kim jest Mariusz Raduszewski, ukochany Natalii Siwiec, najjaśniejszej gwiazdy serwisów plotkarskich?
O Raduszewskim wiadomo tyle, że w młodości grał w piłkę nożną, jednak kontuzja przekreśliła jego sportowe plany. Ostatecznie odnalazł się w piłce plażowej.
Dla mnie to nie był Mariusz tylko Diabeł - wspomina Tomasz Iwan, obecny dyrektor ds. organizacyjnych piłkarskiej reprezentacji Polski. Zaawansowany technicznie, dobrze się komponował w piłce plażowej. Grał kilka sezonów, potem wyjechał z Polski. Mówił, że sprawy prywatne. Pewnie gdyby nie to, grałby w reprezentacji do dzisiaj. Dzisiaj chłopak daje sobie radę w życiu. Stał się bardzo medialny, na pewno dzięki żonie. Jak go stać na takie życie? Nie mam pojęcia. Na pewno nie z kopania piłki na boisku.
Jak ustalił Wprost, Raduszewski kilka lat temu wyjechał do Brazylii, gdzie został współudziałowcem spółki świadczącej usługi dla FM Group, zajmującej się dystrybucją kosmetyków. Firma działa na zasadzie marketingu sieciowego, dystrybutorzy zarabiają na marżach. Brazylijski odział wrocławskiej spółki działał na zasadzie franchisingu.
Firma m.in udostępnia swój know how oraz sprzedaje produkty, ale nie pokrywa kosztów uruchomienia nowej placówki - wyjaśnia Magdalena Czajkowska z FM Group. Nie możemy udzielać informacji, jakiego rzędu środki zostały zainwestowane przez kontrahenta w uruchomienie brazylijskiego oddziału.
Z dokumentów MSZ o polskich inwestycjach w Brazylii wynika, że Raduszewski zainwestował w budowę oddziału prawie 200 tysięcy dolarów. Wtedy właśnie zaczął się jego romans z Siwiec, która próbowała swoich sił w brazylijskiej branży modowej. Ostatecznie uznała, że nie ma szans w konfrontacji z tamtejszymi modelkami, korzystających regularnie ze wsparcia chirurgii plastycznej. Na otarcie łez zafundowała sobie jednak powiększenie biustu.
Obecnie, jak zapewnia FM Group, firmy nic jej z mężem Natalii nie łączy.
Pan Raduszewski nie był ani nie jest prezesem oddziału FM Group World w Brazylii - wyjaśnia Czajkowska. Udziałowcem przestał być w lutym 2012 roku i od tamtego czasu nie ma żadnych relacji biznesowych między nim a firmą FM Group World.
Siwiec i Raduszewski żyją w luksusie - albo przynajmniej starają się, żeby tak to wyglądało.
W zeszłym roku Raduszewski jeździł porsche Panamerą. Cena katalogowa tej pięcioosobowej limuzyny zaczyna się od 400 tysięcy złotych - wylicza tygodnik. W USA paparazzi dopadli ich w tuningowanym kabriolecie Mercedesa. Kilka dni temu widziano ich z kolei w sportowym nissanie 350Z. Na parkingu przed słynną willą w Józefosławiu stało zaparkowane kolejne porsche, tym razem dwuosobowe, w dodatku na niemieckiej rejestracji. To i tak niepełna lista samochodów, którymi para jeździła w 2013 roku.
Co ciekawe, Raduszewski początkowo zgodził się udzielić wywiadu do przygotowywanego materiału. Ostatecznie się rozmyślił, proponując jednak, że odpowie na pytania drogą mailową. Jak to zwykle bywa, już się nie odezwał.