"Wielki powrót" Michała Wiśniewskiego zaczął się od "metamorfozy" i zmiany koloru włosów, która przez większość została uznana za udaną. Na tym niestety skończyły się sukcesy wokalisty, którego płyta nie sprzedaje się najlepiej, zaś teledysk do Filiżanki okazał się kompromitacją porównywalną z Rolowaniem Urbańskiej. Gwiazdor ma jednak odpowiedź, dlaczego nie powiodło mu się w rankingach sprzedaży. We wtorek na Facebooku Wiśniewskiego pojawił się wpis, w którym ostro zaatakował szefa swojej wytwórni MyMusic.
Remigiusz Łupicki poinformował na swoim profilu, że po porażce, jaką okazała się płyta Wiśniewskiego, myśli o odejściu z branży. Jego zdaniem sprzedaż płyt w Polsce jest zbyt niska, by warto było w to dalej inwestować. Żali się, że nawet tak popularni muzycy, jak Wiśniewski nigdy nie znajdą się na liście "1000 najbogatszych Polaków". Gwiazdor nerwowo zareagował na ten wpis i szybko opublikował ripostę:
Zdyskwalifikowałeś mnie w oczach branży. Ale nie mam pretensji ponieważ sam potrafię zadbać o swoje interesy. Z pewnością lepiej niż ty. Oddając tobie 35% miałem nadzieję, że się zaangażujesz w promocję. Sam bym tego nie zrobił gdyż to ja zainwestowałem w całość. Ty w nic.
Promocja na Waszym portalu jest tyle warta niż nic. Wydając artystkę typu Michał Wiśniewski trzeba zadbać o jego wizerunek.
Może sprzedałem tylko 1,000 płyt ale wypuszczę teraz 2 teledyski aby Wam kopara opadła. Żałość z Was płynie. Wy zlewacie tę płytę bo to porażka a ja uważam że wszystko przed tą płytą co najlepsze. Żyj sobie facebookiem i swoimi wizjami przyszłości. Ja się z tego napierdalam.
Komentarz szybko zniknął z Facebooka Wiśniewskiego, który zapewne znowu skasowała dbająca o jego wizerunek żona...