Trudno odgadnąć, jaka myśl przyświecała Agacie Młynarskiej, że do rozmowy o gender zaprosiła Michała Wiśniewskiego. Być może uznała, że, jako potrójny rozwodnik, latami używający makijażu, orientuje się w temacie. W studiu programu Świat się kręci muzyk spotkał się z prof. Magdaleną Środą. Niestety, nie dogadali się.
Michał zapewniał, że kobiety w Polsce niepotrzebnie narzekają, bo mają przecież wielkie możliwości. Powoływał się przy tym na swój przykład.
- Moja żona zarządza całym mną - wyjaśnił.
- Która żona? - zapytała Środa.
Muzyk odpowiedział, że ma na myśli aktualną żonę, którą ma akurat jedną. Środa oświadczyła, że myślała, że się rozwiódł.
- Niestety, nie - odpowiedział Michał.
Wytworzyła się niezręczna atmosfera.
Jak w rozmowie z tygodnikiem Na żywo tłumaczy Środa, Wiśniewski nie okazał się dla niej rozmówcą na odpowiednim poziomie.
- Nie rozumiał tematu i przywoływał argumenty ze sfery prywatnej, dotyczące jego relacji z żoną - wyjaśnia w tabloidzie. On nie ma pojęcia o problematyce kobiet, jest żenujący.
Zgadzamy się. Dlaczego więc poszła do telewizji porozmawiać o gender z Wiśniewskim?