Afera z Małgorzatą Herde nadal nie cichnie. Media i znajomi z branży zapewne jeszcze długo będą się rozpisywać na temat menedżerki. Sprawa zaczęła wyglądać poważnie, gdy, znająca chyba kulisy sprawy, Karolina Korwin-Piotrowska stwierdził wprost, że Herde "łamała siódme przykazanie" (czyli kradła), a Herde nie chciała tego skomentować (czyli powiedzieć: "nie kradłam").
Była najlepsza przyjaciółka Edyty Herbuś uznała, że czas na powrót z Paryża i komentarz dla magazynu Show. Zaczyna od grożenia pozwami i dziwnie brzmiącej zapowiedzi, że "żadna z dziewczyn się nie wypowie w tej sprawie".
Brzmi to groźnie. Skąd taka pewność, że będą milczeć?
Sytuacje osądzeń już przerabiałam z moimi klientami biznesowymi. Ale ta sytuacja przeszła moje najśmielsze oczekiwania. Dowodów na to, co się pisze w mediach, nie ma, żadna z dziewczyn się nie wypowiedziała w tej sprawie i się nie wypowie - mówi Herde. Mogę powiedzieć tyle - ja tego tak nie zostawię. Niebawem na łamach mediów wydam stosowne oświadczenie, w sposób jaki uważam za właściwy.
Przypomnijmy, że Karolina Malinowska, która rzeczywiście grzecznie milczy, dała się nabrać Kubie Wojewódzkiemu na telefon od "komornika", "licytującego mieszkanie Herde".
- Chodzi o niespłacone po prostu... No pani się domyśla pewnie, o co chodzi, bo pani jest...
- Ja wiem, bo ja jestem dokładnie w tej samej sytuacji - powiedziała.
Brzmi jak dowód na to, że wciąż czeka na jakieś pieniądze.