Kibice Borussii Dortmund ciężko znoszą transfery swoich piłkarzy do Bayernu Monachium. Z falą niechęci z ich strony spotkał się rok temu kolega Roberta Lewandowskiego, Mario Goetze. Gdy ogłosił zmianę barw klubowych, kibice za pomocą transparentów wywieszanych na trybunach dali mu do zrozumienia, ze uważają go za zdrajcę.
Podobnych objawów "życzliwości" doświadcza ostatnio Robert. Odkąd na początku tego roku podpisał wart setki milionów kontrakt z Bayernem, kibice BVB zaczęli mu składać niezapowiedziane wizyty. Miesiąc temu jeden z nich oskarżył piłkarza o pobicie. Sprawa skończyła się policyjnym śledztwem, które ostatecznie uniewinniło Lewandowskiego. Ostatnio zaś ktoś odkręcił wszystkie koła z jego porsche Cayenne. Auto stało zaparkowane przed domem Roberta w willowej dzielnicy Dortmundu. Rankiem okazało się, że owszem, stoi, ale na cegłach.
Podwozie zostało uszkodzone przy kradzieży kół - potwierdza w rozmowie z Faktem jeden z niemieckich dziennikarzy. Żeby doprowadzić pojazd do stanu używalności, z pewnością będzie potrzebna laweta i kilkudniowa praca w warsztacie.
Niektóre niemieckie media cieszą się i uważają, że Lewandowskiemu zwyczajnie się należało.
Hallo, Robert, wyjrzyj przez okno - napisał portal SAT1.nrw. To chyba nie będzie dla ciebie zbyt udany dzień.
Aktualnie prowadzone jest śledztwo, mające ustalić, czy kradzież kół ma związek z rozczarowaniem kibiców transferem Lewandowskiego.