Bohater jednej z najgorzej wspominanych okładek polskiej edycji Vivy, Piotr Adamczyk, postanowił odebrać od magazynu tegoroczną nagrodę dla "najpiękniejszego". Jak wiadomo, takie nagrody wręcza się tylko osobom, które z góry zgodzą się je przyjąć i udzielić na ten temat wywiadu. W zeszłym roku był problem, bo wyróżnienie w kategorii męskiej jest trochę obciachowe. Zgodził się tylko niezbyt piękny Krystian Wieczorek. Jego sesja nie wyszła najlepiej. W tym roku nagrodę za bycie pięknym odebrał uroczyście Adamczyk. Na gali dumny pozował do zdjęć ze statuetką.
W wywiadzie nie mówi wiele o swojej ostatniej okładce, chwali się za to, że mimo wielkich sukcesów udało mu się "uniknąć wody sodowej":
Niezwykle cieszy mnie, jak udało mi się poprowadzić drogę zawodową. Mam wrażenie, że linia wznosząca była dosyć stała i udało mi się uniknąć momentu wody sodowej.
Epizod ze sprzedanym na okładkę ślubem z "Kate Rozz" zbył krótko:
- A czego żałujesz?
- Już się raz przyznałem w wywiadzie. Raz publicznie pożałowałem i wystarczy.
Piotr żali się, że jest wrzucany do tego samego worka co Justin Bieber:
Dziś wiadomością dnia jest Justin Bieber, który napalony trawą jechał po pijaku z nie swoją dziewczyną. Czuł się królem świata, bo wymyślił grzywkę. I do tego samego worka celebrytów wrzuceni są wszyscy inni, często uczciwie pracujący utalentowani artyści .
Zapewnia też, że jest skromny i... nie lubi pozować na ściankach:
- Mam problem ze zdefiniowaniem słowa "sukces". Media przedstawiają sukces w blasku fleszy i na czerwonym dywanie. Dla mnie to najgorszy moment. Gdy się dostaje nagrodę, trzeba ładnie się ubrać, wyjść i podziękować przed tłumem ludzi, i pozować na ściance. A ja najchętniej bym grał w filmach bez obowiązku przychodzenia na premierę .
Musiało go naprawdę przycisnąć do tej ślubnej sesji zdjęciowej.
Zobaczcie, jak pozował na gali Vivy po odebraniu statuetki dla "najpiękniejszego". Jakiego filmu to była premiera?