Wygląda na to, że toaletowa bójka z udziałem Dody i Agnieszki Szulim rzeczywiście znajdzie swój finał w sądzie. Jak do tej pory żadnej z ofiar "królowej" nie starczyło do tego determinacji, cierpliwości i pieniędzy. Szulim spotkała się już z prawnikami i zapowiada pozew z powództwa cywilnego. Zobacz: ZDJĘCIE POBITEJ Szulim! "To była zaplanowana, bandycka akcja!"
Dzisiaj prezenterka pojawiła się w Dzień Dobry TVN, żeby opowiedzieć o spotkaniu z Rabczewską w chorzowskiej łazience. Zdaniem Szulim cała sprawa ma związek z premierą nowego teledysku Dody, która chciała go w ten sposób "wypromować"... Stwierdziła również, że od tej pory będzie odnosić się do niej jedynie per "pani Dorota Rabczewska", bo "jedynym miejscem, w którym się spotkają, będzie sąd":
Jakimś cudownym zbiegiem okoliczności wczoraj była premiera nowego teledysku pani Doroty Rabczewskiej. Wyszłam na scenę i wtedy już się zaczęło, bo z ust pani Doroty Rabczewskiej poleciało kilka epitetów, ja mam na to świadków. Ja nie wierzę w to do dzisiaj, że to się stało. Nikt z nas nie przypuszczał, że może się stać coś takiego. Ja zostałam napadnięta, to była regularna napaść w toalecie, zablokowanej od zewnątrz przez dwie dziewczyny - wspomina Szulim i opisuje, jak doszło do konfrontacji:
Poszłam do toalety, na szczęście z koleżanką, kiedy wychodziłyśmy, okazało się, że toaleta jest zablokowana, od zewnątrz, na co są świadkowie, od środka blokował drzwi albo pani Doroty brat, albo menedżer. Ona była w środku, była z nią koleżanka, która nagrywała wszystko na telefon. Najpierw zaatakowała mnie jakimś pistoletem na wodę, który miała przygotowany, wykrzykując tam różne rzeczy. Ponieważ ja byłam spokojna i nie reagowałam, prawdopodobnie chciała mnie sprowokować, bo kiedy skończyła, to powiedziałam: "Dobrze, skończyłaś, to ja teraz pójdę się wysuszyć" i wróciłam do tej toalety - bo to się działo w korytarzu - a ona poszła za mną i tam się na mnie rzuciła, brat nie pozwolił mi z niej wyjść. Zostałam złapana za głowę i przewrócona na podłogę. Na szczęście była ze mną koleżanka, która robiła raban, odciągała ją, krzyczała "co wy robicie, puścicie nas".
Szulim zapewnia, że wiele pobitych przez Dodę osób nie dochodziło swoich praw w obawie przed zemstą:
Pani Dorota czuje się tak bezkarna i tak uważa, że wszystko jej wolno, że ja jestem w szoku. To nie była pierwsza napaść Doroty Rabczewskiej i prawdopodobnie nie ostatnia, jeżeli nadal będziemy traktować ją tak, jak do tej pory. To jest promocja osoby, która naprawdę nie waha się używać przemocy wobec innych, ja nie jestem pierwszą osobą. Ja stanę na rzęsach, żeby ona została ukarana. Składam akt oskarżenia z powództwa prywatnego, mam świadków, mam dowody, mam też zdjęcia z obrażeniami. To jest tak potwornie dziwne, po raz pierwszy w życiu ktoś mnie napadł, podniósł na mnie rękę, ja co innego wyniosłam z domu!
Przypomnijmy, że Rabczewska też była gościem Dzień Dobry TVN, z okazji swoich 30. urodzin. Miejmy nadzieję, że tym się minęły.