Miley Cyrus swoją najnowszą trasę, Bangerz, zaplanowała ze wszystkimi skandalizującymi szczegółami. Ostatnie miesiące pokazały, że to one sprzedają się najlepiej, nawet z okazji Świąt Bożego Narodzenia - w ramach cyklu specjalnych koncertów - skakała po scenie, ocierając się o "zdzirowatego" Świętego Mikołaja. Zobacz: Miley OCIERA SIĘ o krocze... "Świętego Mikołaja"! (ZDJĘCIA)
Teraz 21-latka podróżuje po USA i prezentuje fanom jeszcze ostrzejsze show - bogatą scenografię, skąpe kostiumy oraz, już tradycyjnie, swoje krocze i język. Ogromne kontrowersje wywołuje zwłaszcza jedna z "atrakcji", polegająca na symulowaniu przez Miley seksu oralnego z tancerzem w masce... Billa Clintona.
Niestety, rodzice płacący za bilety na to "widowisko" nie są zachwyceni tym, co oglądają ich dzieci.
Menedżerowie Cyrus są zasypywani skargami, przede wszystkim od rodziców, zniesmaczonych i przerażonych tym, co zobaczyli na scenie - relacjonuje informator magazynu Music Fix. Trasa zaczęła się dopiero tydzień temu, ale protesty przybierają na sile, stawiając jej przyszłość pod dużym znakiem zapytania. Jeden z rodziców zgłosił się nawet do kierownictwa wytwórni Miley, Interscope, z oburzeniem stwierdzając, że wraz ze swoją córką musiał opuścić koncert na długo przed jego końcem. "Moja 9-letnia córka nie jest odpowiednią adresatką tego porno-show" - napisał zdegustowany ojciec. Coraz więcej ludzi zwraca swoje bilety lub próbuje sprzedać je w internecie. To nie wróży dobrze.
Dodajmy, że innymi atrakcjami są: taniec w kostiumie z liści marihuany, udawanie masturbacji na masce auta oraz... ujeżdżanie hot-doga. Trasa Miley w USA potrwa do końca kwietnia, później przenosi się do Europy.