Kora początkowo próbowała ukrywać swoją chorobę, ale później otwarcie przyznała, że walczy z nowotworem. Piosenkarka postanowiła nie rezygnować z udziału w kolejnej edycji Must be the music i odważnie pojawiła się na nagraniu pierwszych castingów. W najnowszym numerze Pani gwiazda opowiedziała o wstrząsającym momencie poznania diagnozy. Początkowo rokowania Kory nie były najlepsze, na szczęście piosenkarka bardzo dobrze zareagowała na chemioterapię.
Robiłam testy BRC1 i BRC2, a potem lekarz mi powiedział: to choroba śmiertelna. Są różne droga, jakim człowiek się dowiaduje. Czy istnieje taka droga, że pacjent może nic nie wiedzieć? Nie wiem, można sobie nie życzyć wiadomości. Ja sobie życzyłam i one spadały na mnie jak kolejne ciosy. To był trudny moment – wyznała Kora.
I w tym okresie rzeczywiście nie chciało mi się żyć. Byłam potwornie słaba i zmęczona – powiedziała opisując sam początek walki z chorobą. Jak zaczęłam wracać do sił, to przede wszystkim poczułam się bardzo czysta wewnętrznie. Wszystko, co mnie wcześniej bolało, przenosiło się na inne, słabsze miejsca, zniknęło jak ręką odjął. Ale to się ciągnęło całymi latami. Zjadłam tony proszków przeciwbólowych.
Na początku to było utrzymywane w tajemnicy, dlatego, że byliśmy w bardzo złym stanie jako rodzina. Potrzebowaliśmy tego czasu - dodała. Potem gdzieś ktoś mnie widział, komuś powiedział. Ale jak nagle czytasz w jakimś ohydnym piśmie: "Kora ma raka jajnika!", to jest to takie obrzydliwe, jakby ktoś się na mnie zrzygał!
Trzymamy kciuki za Korę.