Warszawski Sąd Okręgowy od kilku miesięcy czekał aż Wojciech Fibak pojawi się wreszcie na rozprawie rozwodowej. Trzy pierwsze odbyły się bez jego udziału. Pod nieobecność jednej ze stron, wydanie orzeczenia rozwodowego, jest niemożliwe.
Jak informuje Super Express, wreszcie się udało. Fibak przyszedł na czwartą z kolei rozprawę i sąd, korzystając z tej okazji, szybko wydał wyrok.
Olga i Wojciech Fibakowie stawili się w sądzie z gotowym porozumieniem. Już dawno dogadali się w sprawie podziału pieniędzy i opieki nad 7-letnią córką Niną. Poszło tym łatwiej, że mieli podpisaną rozdzielność majątkową. Alimenty na córkę zostały ustalone na 10 tysięcy złotych miesięcznie.
Dlaczego więc biznesmen przez prawie rok utrudniał rozwód? Zdaniem tabloidu nie chciał spotkać się z czekającymi przed salą rozpraw dziennikarzami. Nie podobało mu się zamieszanie, będące następstwem prowokacji Wprost. Tygodnik, przy pomocy podstawionej dziennikarki, udającej studentkę, ujawnił, że oprócz tenisa i handlu dziełami sztuki, Fibak zajmuje się także pośredniczeniem w nawiązywaniu znajomości kochających pieniądze studentek z bogatymi, starymi biznesmenami.
Okazało się, że podziwiany na warszawskich salonach "światowiec" był tylko cwaniakiem, który rozkręcił między innymi "paryską karierę" byłej żony Piotra Adamczyka.
Daniel Passent nazwał jego działalność "rajfurzeniem".
Rozwód miał być formalnością, ale po seksaferze były tenisista zaczął unikać mediów - pisze tabloid. Nie stawiał się też na kolejne rozprawy rozwodowe. W końcu 14 lutego, w walentynki przyszedł do sądu i zamknięto sprawę. Po 14 latach małżeństwa zaledwie w 20 minut Fibakowie się rozwiedli.