Jak się okazuje, oferta domu dziecka jest, pod względem kosztów, porównywalna do urlopu w niezłym hotelu. Jak poskarżył się Super Expressowi Krzysztof Zuber, Warszawskie Centrum Pomocy Rodzinie wyceniło miesięczny pobyt jego córki Andżeliki na blisko 5 tysięcy złotych.
Dostałem z WCPR pismo, w którym wzywają mnie do zapłaty prawie 5 tysięcy za jej pobyt we wrześniu zeszłego roku - mówi w rozmowie z tabloidem ojciec 13-latki. Za co mam płacić, jeśli oni nie zapewnili jej podstawowej opieki?
Działający na podstawie zarządzenia prezydenta m.st Warszawy WCPR wystawił rodzicom Andżeliki rachunek opiewając na 4926,91 zł. Niestety, w rachunku nie wyszczególniono, co ile kosztowało.
Na tym nie koniec wydatków. Jak już pisaliśmy, w minioną niedzielę Andżelika Zuber trafiła do izby dziecka. Jak poinformowała w SMS-ie nadesłanym do redakcji tabloidu, matka próbowała ją siłą zabrać z obozu harcerskiego w Siedlcach.
Przypomnijmy jej relację w: Rodzina zastępcza obiecała mi, że odbierze mnie z obozu i będę mogła spędzić resztę ferii z tatusiem. Okłamali mnie. Wyjechali, a do Siedlec przyjechała mama i chciała mnie na siłę zabrać. Była policja. Nie zgodziłam się, więc zabrano mnie do izby dziecka. Nie chcę tu być, chcę być z tatusiem. Ja już dłużej tego nie wytrzymam.
Ponieważ rodzice 13-latki wbrew zaleceniom sądu, ciągle nie mogą się porozumieć w sprawie opieki nad dzieckiem, Andżelikę zabrano do izby dziecka. Jej pobyt w placówce także nie jest bezpłatny.
Teraz, gdy trafiła do pogotowia opiekuńczego, za każdy dzień będą chcieli zapłaty - narzeka Krzysztof Zuber. A przecież ja nawet nie zgadzam się na jej pobyt tam.
Wczoraj Andżelika napisała kolejny list, adresowany do "państwa dziennikarzy, państwa prezydent, pana rzecznika praw dziecka i pana premiera".
Błagam, błagam, błagam, pozwólcie mi mieszkać z Tatusiem - pisze 13-latka. Już szósty miesiąc jestem w niewoli. Rodzina zastępcza zostawiła mnie na pastwę losu i wyjechała. Państwo Bieńkowscy obiecali mi, że będę na ferie z Tatusiem, bo wiedzieli, że na pewno nie pójdę do mamy. Kazali mi prosić Tatusia, żeby pisać o urlopowanie na drugi tydzień ferii i Tatuś tak zrobił, a mama przychodziła do mnie i mówiła straszne rzeczy o Tatusiu, że bierze kokainę i marihuanę i że ja zniszczyłam jej karierę zawodową. Państwo Bieńkowscy są w zmowie z mamą, a siedzą koło mnie i kłamią, że nie słyszą, co mama do mnie mówi. Jestem pewna, że uciekli za granicę, zostawiając mnie mamie i nie powiedzieli tego do sądu, ani Tatusiowi. Proszę o pomoc, chcę mieszkać z Tatusiem, a nie z obcymi ludźmi, którzy ciągle kłamią. Ile mam jeszcze czekać na wolność i szczęście? Gdzie są moje prawa?
_
_