Wygląda na to, że "przygoda" Justina Biebera z wymiarem sprawiedliwości zakończy się znacznie poważniej, niż by sobie tego życzył. W ubiegłym tygodniu pojawiły się informacje, że prawnicy 20-latka dogadają się z prokuraturą i nie dojdzie do procesu w sprawie prowadzenia samochodu pod wpływem narkotyków oraz stawiania oporu podczas zatrzymania. Biber miał m.in. odpracować swoje winy w... kostnicy. Zobacz: Justin odpracuje 40 godzin w kostnicy?!
Amerykańskie media donoszą jednak, że reprezentujący gwiazdora adwokaci nie chcą zgodzić się na warunki ugody. Chodzi przede wszystkim o obowiązek poddawania się losowym kontrolom na obecność narkotyków przez najbliższe sześć do nawet dziewięciu najbliższych miesięcy. Prokuratura nie zamierza rezygnować z swoich żądań, negocjacje w tej sprawie stanęły więc w miejscu. W takiej sytuacji najprawdopodobniej dojdzie do procesu.
Pracujący przy tej sprawie prokuratorzy nie boją się konfrontacji w sądzie - donosi źródło. Prawnik Justina, Roy Black, jest gotowy na sądową batalię.
Przypomnijmy, że najpewniej niejedną: Bieber oskarżony jest również o napaść na kierowcę limuzyny w Kanadzie oraz... obrzucenie jajami domu sąsiada w Los Angeles.