Jak już pisaliśmy, w ostatnim dniu zeszłego roku Marcin Dubieniecki złożył w gdańskim sądzie pozew rozwodowy. Wyznaczenie terminu rozprawy okazało się jednak niemożliwe, gdyż pismo miało braki w dokumentacji. Przez prawie dwa miesiące mąż Marty Kaczyńskiej nie znalazł czasu, by je uzupełnić.
Wydano już zarządzenie o zwrocie pozwu - informuje w rozmowie z tygodnikiem Na żywo Tomasz Adamski, rzecznik Sądu Okręgowego w Gdańsku. Zarządzenie wysłano powodowi. Sąd czeka na potwierdzenie odbioru zarządzenia.
Wygląda na to, że o to mu właśnie chodziło. Pojawiły się pogłoski, że Dubieniecki chciał tylko postraszyć żonę. Jak twierdzi jej bliska znajoma, podziałało.
Marta bardzo cierpi w powodu tej całej sytuacji - ujawniła niedawno Hanna Fołtyn-Kubicka, przyjaciółka jej zmarłych rodziców. Ale musi sobie radzić ze względu na dzieci.
Ostatecznie, jak można się domyślać, sprawa tym razem rozejdzie się po kościach. Tylko co w takim razie z byłą żoną Artura Boruca, Katarzyną Modrzewską, z którą Dubieniecki ponoć już zaczął układać sobie życie?
Dla Kasi życie w trójkącie jest bardzo niekomfortowe - wyjaśnia w rozmowie z tabloidem znajoma Modrzewskiej. Liczyła na szybkie załatwienie sprawy rozwodu, a teraz wie, że to się odwlecze. Kasia była gotowa zamieszkać z rozwiedzionym, ale nie sądzę, by zrobiła to z mężem innej kobiety**.**
Tymczasem Marcin wyprowadził się z segmentu w Gdyni, w którym mieszkał z Martą i dziećmi i przeniósł się do mniejszego mieszkania na tym samym osiedlu... Uznał, że po wyprowadzce żony i córek nie potrzebuje tak dużego metrażu. Chciał też podobno rozpocząć nowy rozdział w życiu. Liczy na to, że Modrzewska zmieni jednak zdanie i zamieszka z nim bez rozwodu? A może planuje trzymać obie furtki otwarte. Tylko na jak długo?
Nikt nie wie, o co mu tak naprawdę chodzi - komentuje znajomy Dubienieckiego.