I to w dodatku na różne koncerty. Jak informuje Fakt, zainteresowanie Anitą Lipnicką sięgnęło dna. Organizator jej koncertów musiał je odwołać z powodu nikłego zainteresowania. Kilka dni temu w sieci pojawiło się oświadczenie menedżerki Anity o 4 odwołanych występach: w Piotrkowie Trybunalskim, Zielonej Górze, Środzie Wielkopolskiej i Inowrocławiu. Agentka Lipnickiej oskarża organizatora, firmę Arts House o niewywiązanie się ze zobowiązań. Rozgoryczenie Anity łatwo zrozumieć. Za każdy z występów miała dostać... 18 tysięcy złotych.
Szefowa firmy broni się, tłumacząc, że gdyby koncerty doszły do skutku, straciłaby dużo pieniędzy. Według informacji tabloidu, na jeden z koncertów bilety kupiły... 2 osoby, a na drugi - 6 osób.
Ona chce mnie zniszczyć - żali się szefowa Arts House, Magdalena Poszepczyńska. Zorganizowałam dużo koncertów, lecz nie sprzedawały się, więc zmuszona byłam je odwołać, bo straciłabym na nich mnóstwo pieniędzy.
Przypomnijmy, jak Anita krytykowała Agnieszkę Chylińską po wydaniu tanecznej płyty. Nazwała ją "desperatką" i życzyła "połamania szpilek na nowej drodze życia": "Chylińska jest zdesperowana i miałka!"
_AKTUALIZACJA: Menedżerka Anity Lipnickiej zaprzecza informacjom podawanym przez organizatorkę koncertów:_
Prostuję słowa Poszepczyńskiej: W Zielonej Górze mieliśmy grać dziś, był to jeden koncert z 4 odwołanych przeze mnie, gdzie sprzedało się ok. 300 biletów. Tam reklamą koncertu zajął się właściciel Piwnicy Artystycznej Kawon. Nie zagraliśmy tam tylko i wyłącznie dlatego, że nie mogłabym odzyskać pieniędzy z eventimu za część z tych biletów. W Piotrkowie Poszepczyńska wywiesiła plakaty 21.02 a my mieliśmy grać 27.02!!! W Inowrocławiu, w miejscu w którym sprzedaje się 90% biletów na imprezy nie było ich dostępnych, a jedynie można je było kupić na eventimie! Wszystkie informacje, które Państwo dostaliście od Poszepczyńskiej są nieprawdziwe.