Kilka dni temu zakończyła się sprawa sądowa między Weroniką Rosati a reżyserem Andrzejem Żuławskim. Aktorka twierdziła, że bohaterka jego wydanej w 2010 roku książki Nocnik, Esterka, to ona sama. Jej zdaniem została przedstawiona przez autora w niekorzystnym świetle (Żuławski pisał m.in., że Esterka "ssała chuje hollywoodzkich knurów"). Po czterech latach procesu Żuławski musi zapłacić 100 tysięcy złotych odszkodowania oraz oficjalnie przeprosić za treści obraźliwe dla Rosati. Weronika chce też wywalczyć dalszy zakaz publikacji książki, dostępnej obecnie tylko za kilkaset złotych na Allegro.
W najnowszej rozmowie z Newsweekiem Żuławski zapowiada, że zamierza odwołać się od decyzji sądu. Zapewnia, że postać Esterki nie jest wzorowana na Weronice. Wspomina też, że aktorka nie chciała wysłuchać jego argumentów i groziła mu, że go zniszczy:
Był taki moment, że panna Weronika Rosati krzyczała do mnie przez telefon, że ona mnie zniszczy, że będę musiał sprzedać dom, że pójdę z torbami. A ja starałem się jej wytłumaczyć, żeby powtarzała za mną, że ona nie jest Esterką.
Żuławski przyznaje, że nie utrzymuje ostatnio kontaktów z Rosati, ale nadal ma po niej małą pamiątkę. Chodzi o zdjęcie gwiazdy z doczepioną kartą pokładową z 2007 roku:
To bilet, który jej wysłałem, żeby przyleciała z Los Angeles do Warszawy, gdzie się natychmiast za przeproszeniem... - odchrząkuje - z Harveyem Weinsteinem, który jest największym knurem dzisiejszego Hollywood. Został sfotografowany z nią nazajutrz. Nawet ma tę samą sukienkę.
Zobaczcie zdjęcia 61-letniego "knura" Weinsteina. Który jest przystojniejszy - on czy Andrzej Żuławski?