Niedawno w mediach pojawiła się informacja, że Radek "L." Liszewski i jego zespół zarobili już w tym roku już pół miliona złotych. Hit Ona tańczy dla mnie zrobił z nich ogólnopolskie gwiazdy. Samorządy marzą, by grupa zagrała koncerty dla mieszkańców. Sam zainteresowany przekonuje, że informacje podawane przez tabloidy mają niewiele wspólnego z prawdą. Zapewnia, że nie pławi się w luksusach.
Nie zarobiliśmy pół miliona złotych w dwa miesiące. Niestety, takie rzeczy to tylko w Hollywood, a my żyjemy w Polsce - mówi w rozmowie z Newseria Lifestyle. Nie mam siłowni, nie mam dyskotek, te pięć domów w każdym miejscu w kraju, to też informacje nieprawdziwe. Jak najbardziej chciałbym je zdementować. Może kogoś to bawi, mnie nie do końca.
Liszewski twierdzi także, że nie gra czterech koncertów dziennie. Zdarza mu się dać krótkie występy w kilku miejscach tego samego dnia. Są one jednak krótsze i mniej dochodowe.
To nie były pełne koncerty. Na eventach się gra po 15-20 minut maksymalnie. O szesnastej zagraliśmy jeden event, później graliśmy drugi o godzinie dwudziestej i były dwie dyskoteki, także to nie jest jakiś mega wyczyn - mówi. Bo to jest logistycznie do zrobienia. Wszystko było przy trasie, przy Gierkówce, także odległości były do pokonania.
Mimo że zainteresowanie zespołem w ostatnim czasie znacznie zmalało, organizatorzy koncertów nadal chętnie ich zapraszają. Wkrótce rozpocznie się tournee po Stanach Zjednoczonych.
To oczywiście nie jest już ten szczyt, że byliśmy wyrywani i rozchwytywani, rozdzierani na wszelkie sposoby i chcieli nas wszędzie. Ale nie jest źle. Otworzyły nam się granice, dużo wyjazdów dla Polonii. Lecimy do Stanów na trzy tygodnie. Będziemy na pewno w Chicago, w Nowym Jorku i na Florydzie.