Jak już pisaliśmy, pozostająca pod opieką rodziny zastępczej Andżelika Zuber znów rozsyła skargi na decyzję sądu rodzinnego, swoich nowych opiekunów i znienawidzoną matkę. Po raz kolejny podkreśla, że chce mieszkać z "ukochanym tatusiem" i oskarża Annę Samusionek o to, że działając w zmowie z rodziną zastępczą, próbowała ją porwać z obozu harcerskiego w Siedlcach.
Od dawna zwracacie uwagę w komentarzach, że listy dziewczynki brzmią bardzo podejrzanie i sztucznie. Tygodnik Rewia dotarł do informacji, mogących świadczyć o tym, że dziecko zostało poddane manipulacji. Niestety tabloid nie podaje żadnego źródła ani potwierdzonego cytatu.
Andżelika pierwszy tydzień spędziła na obozie harcerskim w Siedlcach, drugi tydzień miała być z mamą - słyszymy - relacjonuje tabloid. Jednak dziewczynka gwałtownie zaprotestowała, w wyniku czego trafiła do placówki opiekuńczej - dowiadujemy się."
Według informacji tygodnika, Samusionek zgłosiła nieobecność dziecka już w maju. Policja otrzymała zawiadomienie o tzw. "porwaniu rodzicielskim". Pod koniec sierpnia odnaleziono dziewczynkę w mieszkaniu ojca i zabrano ją do domu dziecka.
Podobno te trzy miesiące bardzo ją zmieniły.
Biegli, którzy badali Andżelikę przed porwaniem, wskazywali na jej dużą więź z matką - pisze Rewia. Kolejne badania, już po trafieniu do placówki opiekuńczej, wskazały na manipulację, której od tamtej pory uległa**.**
Niestety, od tamtej pory jej rodzice, mimo nacisków sądu, nie zdołali się porozumieć co do przyszłości ich jedynego dziecka. Andżelika nadal przebywa pod opieką obcych ludzi.