Małgorzata Foremniak ma jedną biologiczną córkę. Gdy w wieku 13 lat Ola trafiła do szpitala, jej mama poznała na oddziale Julię, doświadczoną przez los nastolatkę, która nie miała domu. Okazało się, że jej 6-letni brat, Bartek, także poszukuje domu. Aktorka zdecydowała się ich adoptować.
W programie W roli głównej opowiedziała o tym, co przeszła po adopcji dzieci:
Ja myślę, że takiej miłości biologicznej nie jest nic w stanie zastąpić. Ja wzięłam do domu dzieci duże. Umówmy się - nic na siłę nie będzie się robić. Przy takich dużych dzieciach jest inaczej. To są dzieci, które mają twardy dysk zapełniony i z tym się żyje. Mają skomplikowaną przeszłość. To była dla mnie lekcja, czym jest rodzicielstwo. Dzieci uczą nas odpowiedzialności. Nie zdajemy sobie sprawy, że dziecko to biała kartka, gdzie wszystko jest notowane - nasze gesty, zachowania, reakcje. Dziecko wszystko po nas powiela.
Jest to potężny trening. Nie chcę się na ten temat rozgadywać, ponieważ szanuję przestrzeń moich dzieci. Jak będą chciały i mi zezwolą, to mogę na ten temat powiedzieć. Nieraz płakałam w poduszkę z bezsilności, ale dawaliśmy z Dzikim radę. Ale czasami mówiliśmy, że nie damy.
Foremniak zdradziła także, że adoptowane dzieci nie mówią do niej mamo. Mimo że miała z tym poważny problem, cieszy się, że zapewniła im lepsze życie.
Dzieci miały wolny wybór. Ich rodzice zawsze zostaną ich rodzicami. Miałam się z tym zmierzyć po prostu. Dałam szansę, żeby dwoje młodych ludzi miało inny start z życiu.