Pierwszy na scenie pojawił się pierniczek z Torunia, czyli Paweł Kopiczko. Muzykowi towarzyszył kolega z gitarą i ich występ bardzo spodobał się jurorom. Kora pochwaliła duet za emocje i wielkie oddanie muzyce. Kolejny przed widzami stanął Antek Smykiewicz, który wykonał utwór Impossible. Występ nie spodobał się jedynie Adamowi Sztaby, który stwierdził, że "dobrze zaczął, ale źle skończył". Kolejna uczestniczką była 8-letnia Natalia Walczak, która pojawiła się razem z tatą i grupą znacznie starszych muzyków. Jurorzy dali małej wokalistce 4 razy "tak".
Nie mieliśmy jeszcze nigdy takiej małej istoty z takim zespołem – skomentowała Zapendowska, która zazwyczaj ostro krytykuje dziecięce gwiazdy.
Bad Salvatore wykonał cover przeboju grupy The Beatles, ale ich występ nie spodobał się Korze. Zupełnie innego zdania był Adam Sztaba, który pochwalił ich za aranżację utworu. W programie pojawiła się Karolina Harko, która próbowała swoich siły w poprzedniej edycji The Voice of Poland. Piosenkarka zaśpiewała utwór z repertuaru zespołu Kansas i dostała trzy razy "tak". Występ nie podobał się Roguckiemu, ale później zmienił zdanie. Sporym zaskoczeniem był występ grupy Fila Band, którzy wykonali kawałek ze słynnego filmu Juliusza Machulskiego. Muzyków zobaczymy w kolejnym etapie Must be the music.
Przynieśliście radość, ale nie szalona i wyuzdaną. To była radość ze szlachetnością i klasą – powiedział Rogucki.
Bardotka Trio, czyli trzy wokalistki wykonały własny utwór Vendetta. Jurorzy komplementowali występ, tylko Zapendowska powiedziała, że nie odpowiada jej takie śpiewanie. Black Ball Suzi zmienił nastrój, który wprowadziły poprzednie uczestniczki. Zamiast plaży i delikatnych dźwięków rozległa się rockowa muzyka. Ostry wokal 16-letniej wokalistki przypadł do gustu jurorom. Sztaba powiedział, że wokalistka jest "zjawiskowa". Na scenie stanęła grupa Piękni i młodzi – wesołe disco zaśpiewane przez trzech wykonawców. Energetyczne granie spodobało się wszystkim oprócz oczywiście Adama Sztaby.
Paradosklanie nie było takie złe. Dziewczyna jest znakomita, cała reszta do bani – skomentował.
Zapendowska szczerze przyznała się, że bardziej podoba jej się niż Ona tańczy dla mnie. Wam też? Bartek "PWL" Pawlikowski zarapował własny kawałek o "logowaniu się do rzeczywistości". Sędziowie byli zachwyceni szczególnie rytmiką utworu i nowa twarz rapu zobaczymy już w kolejny etapie. Robert Suchta to kolejny przedstawiciel nurtu disco, którzy zaskoczył jurorów oraz widzów. Po jego energetycznym występie niestety dostał cztery razy "nie". Zupełnie zmienił się nastrój, gdy zagrała Jadzia Tomczyńska. Harfistka i piosenkarka wykonała piosenkę Hit the Road Jack. Wokalistka pozostała w programie i była chwalona głównie za ciekawy pomysł oraz oryginalność. Chwilę później Bartosz Oszczędłowski, student matematyki, stanął na scenie i zaśpiewał przebój Eltona Johna z filmu Król Lew. Tylko Kora nie została uwiedziona przez jego wokal, ale za to wysłuchał same komplementy od Sztaby i Zapendowskiej. Na scenie pojawił się zespół Straight Jack Cat, który zapowiedział, że zagra muzykę taneczną. Okazało się, że rytmiczna nuta wpadła w ucho jurorom.
Zrobię wszystko, żebyście się dostali do finału - obiecał Roguc. I zagrali na Sylwestrze Polsatu! – dodała żartobliwie Zapendowska.
Jako ostatni wystąpili Milena, Marika i Sebastian. Dziewczyny zaśpiewały, zaś chłopak zagrał na gitarze. Występem najbardziej zachwycona była Zapendowska, która przyznała, że "uwielbia, gdy siostry śpiewają".