Aneta Zając jeszcze przed startem czternastej edycji Tańca z gwiazdami była typowana na jej zwyciężczynię. Aktorka dostała do pary utytułowanego Stefano Terrazzino. W najnowszym wywiadzie wyznaje, że początki były naprawdę trudne.
Gdy dostałam propozycję udziału w "Tańcu z gwiazdami", od razu się zgodziłam - mówi na łamach Flesza. Nawet nie myślałam o tym, ile wysiłku będzie mnie kosztowała każda próba. Po pierwszym treningu byłam przerażona. Rano myślałam tylko o tym, co zrobić, aby zrezygnować.
Jej partner jest z niej jednak zadowolony. Wierzy, że Aneta z czasem się otworzy i pokaże jeszcze, na co ją stać.
Gdy zobaczyłem Anetę na pierwszym treningu, pomyślałem: miła, grzeczna, nie pcha się przed szereg. Ciekawe, jak poradzi sobie w tańcu. Jest bardzo sumienną i dobrą uczennicą, bardzo się stara. Z treningu na trening jest coraz lepiej - mówi Stefano. Poczuła się już pewniej. Ma w oczach iskry! Myślę, że będzie coraz lepiej. Chciałbym, żebyśmy mogli zatańczyć w programie sambę, bo w tym tańcu widać najlepiej, ile jest w kobiecie seksapilu. Aneta jest piękną i zdolną kobietą. I bardzo bym chciał, by odkryła w sobie seksbombę. Dla publiczności, ale przede wszystkim dla samej siebie.