W miniony poniedziałek w sądzie w Pretorii rozpoczął się proces Oscara Pistoriusa, który zastrzelił swoją dziewczynę, Reevę Steenkamp, w Walentynki 2013 roku. Paraolimpijczyk twierdzi, że pomylił ukochaną z włamywaczem i działał w samoobronie. Niestety, jak do tej pory wszystkie dowody wskazują na to, że było to morderstwo z zimną krwią, a 27-latek nie mógł wziąć kobiety za przestępcę. Zobacz: "ZASTRZELIŁ JĄ! Żaden złodziej nie mógł wejść przez okno!"
Wczoraj przed sądem zeznawał powołany przez prokuraturę lekarz patolog, który przedstawił wyniki przeprowadzonej przez siebie autopsji. Sędzia Thokozile Masipa zarządził utajnienie zdjęć prezentowanych przez profesora Gerta Saaymana - były zbyt brutalne, żeby pokazać je mediom. Z drugiej strony poprosił dziennikarzy, żeby opisali dokładnie, jak wyglądało ciało Steenkamp po ataku Pistoriusa.
Z zeznań prof. Saaymana wynika, że raniły ją trzy naboje, trafiając jednak w cztery miejsca: jeden w głowę, jeden w prawe biodro i jeden w prawe ramię. Nabój, który najpierw przeszedł przez ramię, zatrzymał się w czaszce. Gdyby nie strzały w głowę, kobieta miałaby 50% szans na przeżycie. Prawa strona jej głowy była znacząco poraniona i rozerwana, podobnie jak ramię i biodro. Pistostius użył specjalnych, rotujących naboi, które mają na celu wyrządzenie jak największych obrażeń.
W trakcie zeznań patologa i prezentowania zdjęć zamordowanej, płakał i wymiotował. Przesłuchanie przerwano, żeby wyłączyć jego mikrofon.
Patolog zeznał ponadto, że na około dwie godziny przed śmiercią Steenkamp została pobita, co również podważa wersję o pomyleniu jej z włamywaczem.