Przed Igrzyskami w Soczi bała się o tym wspominać. Jak wiadomo, Justyna Kowalczyk zdobyła złoty medal olimpijski, startując z poważną kontuzją. Na swoim profilu na Facebooku zamieściła zdjęcie sinej i spuchniętej stopy. Jak wyznała przed zawodami, odkłada konsultację lekarską na później, by "nie dołować się przed startem".
Dopiero miesiąc po zwycięstwie w Soczi zdecydowała się ujawnić, jak doszło do urazu stopy.
Uderzyłam w nogę od stołu - wyznała medalistka.
Jak się okazało, miało to miejsce podczas imprezy urodzinowej Kowalczyk w Szklarskiej Porębie, tuż po jej zwycięstwie w biegu na 10 km techniką klasyczną.
Dlaczego wcześniej o tym nie wspominałam? Zaraz by mówiono, że była wielka impreza... - tłumaczy się Justyna. Mam wyniki dwóch różnych badań z dwóch odrębnych ośrodków i wiem, że kość jest złamana po prostu zmęczeniowo. A elementy takich złamań ma już nawet czwarta kość. Potrzebny jej był bardzo mały bodziec. W sporcie zdarzają się głupoty i fajnie, że udało mi się to przezwyciężyć.