Czasami niepotrzebnie żałujemy Dody z powodu jej męczącego stylu życia i braku prywatności. Okazuje się, że ma ona głęboko zakorzenioną potrzebę bycia rozpoznawaną. Wszędzie.
Od kilku dni faktycznie trudno już pomylić ją z kimkolwiek innym, gdyż jeździ samochodem obklejonym swoimi zdjęciami i olbrzymimi napisami "Doda". Wcześniej jednak ludziom zdarzało się brać ją za "zwykłą" dziewczynę. Co za nietakt...
W lutym 2006 Doda grała koncert w Mysłowicach - wspomina nasza informatorka. Mój znajomy, który pracuje na stacji benzynowej niedaleko hali, w której odbył się koncert, miał niewątpliwą przyjemność spotkać się z Dodą twarzą w twarz. Tankowała na tej stacji i gdy podeszła do kasy, by zapłacić, poprosiła o fakturę VAT. Na co znajomy poprosił ją o nazwisko, na jakie ma być wystawiona faktura. Dorota odpowiedziała: "Na mnie!" Jednak znajomy nie odpuścił i chciał wiedzieć, co ma wpisać do tej faktury. Po krótkiej wymianie zdań Doda z wielkim oburzeniem powiedziała w końcu jak się nazywa.
Doceniamy poczucie humoru i odwagę tego faceta.