Michał Piróg wydał ostatnio książkę autobiograficzną. Podyktował swoje wspomnienia Izie Bartosz, tej samej, która dwa lata temu próbowała wybielić morderczynię swojego dziecka, Katarzynę Waśniewską, w książce Wybaczcie mi... Kosztowało ją to posadę naczelnej Gali.
Teraz próbuje wrócić do "dziennikarstwa", spisując wspomnienia Piroga. Książka nosi tytuł Chcę żyć. Choreograf ujawnia w niej m.in swój związek z Andrzejem Piasecznym. Nie wspomina o nim z nazwiska, jednak raczej nie ma wątpliwości, o kogo chodzi.
W 2008 roku w wywiadzie w Vivie Piasek mówił o Michale, że "wydawał się idealny do tego, byśmy mogli się razem zestarzeć. Nie wyszło, tak się przecież zdarza."
W swojej książce Piróg o miłości swojego życia wspomina cytatem: Kiedyś ktoś zadał mu pytanie o nasz związek, a on odpowiedział: "Ten ktoś wydawał się idealny, byśmy mogli się razem zestarzeć. Nie wyszło, tak się przecież zdarza.
Zarówno Piróg jak i Piasek przez lata milczeli na temat swojego romansu. Żaden z nich nie ukrywał, że przeżył "wielką miłość", jednak bez wymieniania nazwisk. W swojej książce Piróg określa Piaska inicjałem Z.
Kiedyś obiecaliśmy sobie, że nigdy, nawet jeśli będziemy opowiadać o tym, co nas łączyło, nie zdradzimy naszych imion. To był jego pomysł. Nazwijmy go po prostu Z - mówi choreograf we wspomnieniach spisanych przez Bartosz.
Początkowo wszystko się układało. Mama Michała polubiła jego chłopaka, w końcu zdecydowali się zamieszkać razem w Warszawie.
Nie dość, że zarabiałem kupę forsy, to jeszcze Z., wiedząc, że będę w Warszawie, czuł się najszczęśliwszy na świecie – wspomina Piróg. Mama rozmawiała z Z., jakby znali się sto lat. Od razu przypadli sobie do gustu. Przyjaźnią się do dzisiaj.
Niestety, w życiu Piaska pojawił się mężczyzna imieniem Adam.
Z. spędzał z nim coraz więcej czasu, a ja uważałem, że ich relacja jest co najmniej dziwna. Adam był jak jakaś pieprzona dama dworu, na każde zawołanie Z. Nie było między nimi żadnej chemii. To była relacja pan–sługa i to właśnie doprowadzało mnie do szału - relacjonuje Piróg. Adam był wampirem energetycznym, który uwielbiał czerpać energię z naszego związku. Najszczęśliwszy był wtedy, kiedy między nami działo się coś niedobrego. Momentami miałem wrażenie, że gdyby tylko Z. pozwolił, zamieszkałby na naszej wycieraczce, bo dzięki temu mógłby czuć zapach swojego władcy.
Miejmy nadzieję, że uzgodnił te zwierzenia ze swoim byłym kochankiem. W końcu przecież obiecali sobie, że nikomu nie powiedzą.