Jak wiadomo, Doda nabrała zwyczaju rozwiązywania konfliktów za pomocą pięści. Jeśli za kimś nie przepada, daje mu to do zrozumienia właśnie w taki sposób. Lista poszkodowanych wydłuża się. Do rapera Mieszko, którego zaatakowała w windzie, transwestyty, występującego pod pseudonimem "Jej Perfekcyjność", Moniki Jarosińskiej i byłego menedżera, Kuby Majocha, dołączyła miesiąc temu Agnieszka Szulim.
Prezenterka twierdzi, że Doda zaatakowała ją w damskiej toalecie podczas gali Niegrzeczni 2014 w Chorzowie. Piosenkarka zapewnia, że nic takiego się nie zdarzyło, a poza tym Szulim zasłużyła sobie za "pastwienie się nad rodziną" Dody.
Została jeszcze co najmniej jedna osoba, z którą Rabczewska ma na pieńku. Jej konflikt z Justyną Steczkowską sięga jeszcze 2008 roku, gdy obie występowały w show Gwiazdy tańczą na lodzie, Doda w jury, a Jusia jako prowadząca. Często dochodziło między nimi do sprzeczek. Ostatnio Jusia przypomniała jej o tym, zapowiadając podczas wręczenia Róż Gali Marylę Rodowicz słowami: "Jedyna i prawdziwa królowa polskiej muzyki". Skrytykowała też Dodę za aferę z Szulim.
Jak ostrzega w rozmowie z Super Expressem jej mama, Wanda Rabczewska, Jusia powinna na siebie uważać. Zwłaszcza gdy musi odwiedzić toaletę.
Niedawno piosenkarka, która zasiada w jednym z programów muzycznych, też zaczepiła Dodę. I niech się nie zdziwi jak Dodzie się to kiedyś przypomni i ona jej coś powie. Wtedy będzie znów płacz i lament - grozi. Wszystkie sytuacje były wywoływane przez tę drugą osobę, nie przez Dodę. Doda zawsze była osobą, która się po jakimś czasie broniła. Odczekiwała trochę, czy może ktoś się zreflektuje, przeprosi. A jeśli tego nie było, to przy pierwszej lepszej sposobności odpowiadała na zaczepkę. Ale nikt się nie zastanawiał, czy to przypadkiem nie jest reakcja na czyjąś wcześniejszą zaczepkę.
Jak widać, mama Dody jest zdecydowana bronić "bezstresowego wychowania" do końca. Pochwali ją za kolejną awanturę w kiblu?