Dzisiaj w warszawskim Sądzie Praga-Północ rozpocznie się proces przeciwko Jakubowi Władysławowi Wojewódzkiemu z art. 257 Kodeksu karnego o publiczne znieważenie na tle rasowym. A przynajmniej wszyscy na to liczą. Poprzednia rozprawa nie miała szansy się odbyć, gdyż nie udało się doręczyć wezwania. Policjanci, którzy w tym celu odwiedzili Wojewódzkiego, zastali zamknięte drzwi. Za drugim razem wreszcie się udało. To jeszcze jednak nie znaczy, że Kuba pojawi się w sądzie. Gdyby jednak nie przedstawił przekonującego usprawiedliwienia swojej nieobecności, sędzia nie wyklucza ukarania go.
Proces toczy się w sprawie publicznego znieważenia rzecznika Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego, Alvina Gajadhura. Urodzonego w Polsce pół-Hindusa Wojewódzki i jego były przyjaciel Michał Figurski nazwali na antenie "Murzynem" i "buszmenem", naśmiewając się z jego koloru skóry. Tak ich rozbawiły własne żarty, że posunęli się do stwierdzenia, że "dzisiejszą audycję sponsoruje warszawski oddział Ku Klux Klanu", organizacja, odpowiedzialna za morderstwa na tle rasowym.
Gajdahur poczuł się dotknięty i zawiadomił prokuraturę. W rozmowie z Super Expressem przypomina, że nigdy nie usłyszał od Wojewódzkiego zwykłego "przepraszam".
Tego typu rasistowskie sformułowania nie powinny być nigdy wypowiedziane - ocenia w tabloidzie. Nigdy też nie zostałem przez panów Wojewódzkiego i Figurskiego za te słowa przeproszony. Prokuratura z urzędu skierowała akt oskarżenia do sądu, który wyda wyrok w tej sprawie. Z niecierpliwością na niego czekam.