Dwaj byli "przyjaciele", Kuba Wojewódzki i Michał Figurski, oskarżeni są o publiczne znieważenie na tle rasowym Alvina Gajadhura (nazwanie "buszmenem" i "Murzynem", żarty z Ku Klux Klanu), stanęli dziś wreszcie przed sądem.
Kuba zdecydował się przyjść na kolejną rozprawę. Wyznaczono ją dziś na 14:00 w Warszawskim Sądzie Rejonowym dla Pragi Północ.
"Król TVN" był w bardzo bojowym nastroju. W obawie przed spotkaniem z fanami (i kolejnym atakiem terrorystycznym "żrącą substacją"?) przyszedł w towarzystwie dwóch ochroniarzy. O bezpieczeństwo showmana dbało w sądzie dbało poza nimi aż 7 policjantów!
Wojewódzki pod salę dotarł pół godziny przed czasem w towarzystwie dwóch smutnych panów. Michał Figurski przyszedł sam z adwokatem, tuż przed czternastą. Tak liczna obstawa miała zapewne zapewnić spokój na sądowym korytarzu, gdyż rozprawa cieszy się sporym zainteresowaniem mediów. Niestety w pewnym momencie dziennikarze zostali wyproszeni z korytarza pod pretekstem... przeszukania go przez pirotechników (!). Wpuszczono ich tam ponownie po około trzydziestu minutach.
Rozprawa odbywa się za zamkniętymi drzwiami, więc informacje na temat wyroku bądź dalszego toku sprawy nie zostały ujawnione. Udało nam się jednak dowiedzieć, że została odroczona do kwietnia.
Wojewódzki opuścił salę rozpraw po godzinie, nie udzielając żadnego komentarza zgromadzonym mediom.