Po koncercie Dody w poznańskim M1 w kolejce po autografy ustawiło się aż 2 tysiące osób! Do środka ochrona wpuściła tylko kilkaset. Przed resztą zamknięto sklep i opuszczono metalowe rolety. Ogłoszono, że Doda przyjdzie za 20 minut, później nadano jednak komunikat, że ze względu na bezpieczeństwo Doda się nie pojawi. Czekający tłum był wściekły i napierał na metalowe rolety. Po godzinie w końcu zjawiła się Doda i zaczęła rozdawać autografy osobom, które zostały mino komunikatów o odwołanym spotkaniu. O autografy trzeba walczyć...
Sam koncert był podobno udany. Nasi czytelnicy wspominają, że mimo niskiej temperatury Doda dała z siebie wszystko. Publiczności podobały się zwłaszcza efekty piroteczniczne.
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.