Fakt, 25.01.2006
Kolejny dzień, kolejne sensacyjne doniesienie w „Fakcie”. We wsi Zdany na Mazowszu – w tej samej, gdzie UFO oznakowało świnie i inną trzodę – mieszkańcy zmobilizowali się i utworzyli patrole społeczne przeciwko zielonym ludkom. Chodzą po wsi z pochodniami i siekierami, na drzewach i słupach rozwieszają listy gończe za UFO i już się trzęsą na myśl o doświadczeniach, jakie UFO zapewne zechce na nich wykonywać.
Ta ciągła parada stworów w „Fakcie” nieco mnie dziwi – UFO, wczoraj Yeti, znów UFO… Droga redakcjo „Faktu”, o co chodzi? Czyżbyśmy mieli do czynienia z przypadkiem kariery przez łóżko?
W przerwie od tropienia UFO, „Fakt” udał się na salony. Tam rozejrzał się za swoją ulubioną parą-nie-parą, czyli Joanną Brodzik i Pawłem Wilczakiem. Podobno pozowali razem do zdjęć, ale po imprezie, mimo że wyszli z niej razem, trafili gdzie indziej. Paweł odstawił Joasię taksówką pod dom, a następnie udał się z podróżującą z nimi Marzeną Rogalską, prezenterką TVN Style, na kebaba w centrum, a potem do mieszkania Pawła na Ochocie. „Fakt” załącza dokumentację zdjęciową na wypadek, gdyby czytelnicy nie wierzyli, że ktoś przy zdrowych zmysłach mógłby zamienić śliczną Asię w rozmiarze 36 na dorodną Marzenę w rozmiarze co najmniej 40. Ja tam się nie dziwię. Serial, na którym duet Brodzik i Wilczak wypłynął, znudził się już chyba wszystkim, samodzielny projekt Joasi nie zdobył żadnych nagród, a taka Marzena, która zawodowo siedzi na wygodnej kanapie i przepytuje ludzi na różne tematy, przynajmniej zna jakieś świeże plotki. Podobno też dobrze gotuje.
Super Express, 25.01.2006
Parę dni temu „SE” opublikował zdjęcia obecnego partnera Grażyny Szapołowskiej w objęciach jakiejś o połowę od niego młodszej damy lekkiej konduity. Wieściłam wtedy rychły koniec tego związku – ale, jak się okazuje, Szapołowskiej nie jest tak łatwo znaleźć faceta, który pasowałby jej do futra (i pewnie płacił za futro). Na premierze najnowszej polskiej łzaworomantycznej chały pt. „Tylko mnie kochaj” Grażyna S. pojawiła się wraz ze swoim niesfornym towarzyszem życia. „SE” pisze, że aktorka pokazała klasę doświadczonej kobiety. Tak – widocznie nie dało się nikogo poderwać w tak krótkim czasie, a samotny występ byłby przyznaniem się do porażki, według jej zasad.