W niedziele Polsat wyemitował kolejny odcinek Must be the music, w którym początkujący muzycy walczą o możliwość nagrania płyty, a także zaistnienia w show biznesie. Pierwsza na scenie stanęła Gabriela Lipka, ale jej występ przypadł do gustu jedynie Elżbiecie Zapendowskiej. Po krótkiej rozmowie zdanie na temat jej talentu zmienił Piotr Rogucki. Jednak nadal nie pomogło jej to przedostać się do kolejnego etapu programu. Po wokalistce zaśpiewała grupa Albo i nie, którzy otrzymali trzy razy tak i tylko jedno nie od nowego jurora.
Kochanie panowie, wyglądacie na gentlemanów. I wiecie jak ja was określam? To jest wyższy poziom disco polo – pochwaliła ich Kora.
Kolejni przed widzami zaprezentowali swoją muzykę członkowie grupy City of mirrors, którzy zaśpiewali Bring me to life Evanescence. Muzycy usłyszeli same pochwały i dostali kolejna szansę przebić się do finału. Po mocniejszym kawałku przyszła kolej na zmianę klimatu i na scenie stanął Marcin 'Chives' Roszkowski z Białegostoku. Występ skrzypka spodobał się Adamowi Sztabie oraz Korze.
Robisz bardzo dobre wrażenie. Wiesz, czego chcesz i to jest fajne. Funkcjonujesz jako postać – skomentował występ skrzypka Rogucki.
Totalna pomyłka okazał się wykon Ani Krawczuk, która postanowiła zaprezentować swój głos w piosence Madonny Material girl. Jurorzy byli boleśnie zgodni i wokalistka dostała cztery razy "nie”" Rogucki starał się być miły dla uczestniczki, ale Zapendowska pozostała bezlitosna:
Są fałsze, które nie bolą, ale twój bolał. Ja teraz będę musiała wziąć tabletkę przeciwbólową.
Po przerwie przyszła kolej na bardzo oryginalny duet - Dharni i K-Leah. Czegoś takiego jeszcze nie było w show. Chłopak beatboksował zaś jego partnerka śpiewała lirycznym głosem. Jurorzy ocenili, że muzycy są gotowi na wyjście w świat. Po chwili w studio rozbrzmiewała muzyka country w wykonaniu zespołu Kefiry. Zdaniem Sztaby grupa niczym nie wyróżniła się na tle pozostałych uczestników. Zupełnie odmienne zdanie miała Kora, która była zachwycona. Sytuacja uległa zmianie w przypadku Moniki Bieńkowskiej z Ciechanowa. Wokalistce Adam dał "tak", zaś Jackowska "nie". Ostatecznie piosenkarka przeszła do kolejnego etapu.
Łukasz Juszkiewicz wzbudził spore emocje w Korze. Występ nauczyciela zbulwersował jurorkę, która powiedziała:
To był taki jeden wielki koszmar. Nie ma pan siły. Koszmar koszmarów. Śpiewa pan beznadziejnie.
Po nieudanym występie na scenie pojawił się zespół Talib, którego liderem jest syn wokalisty zespołu Vox. Znowu Jackowska skrytykowała muzyków za nieporadne granie. Pozostali jurorzy docenili kawałek z pogranicza reggae i dancehallu. Kolejna zaśpiewała Agata Bentkowska, która została doceniona przez trójkę sędziów. Po chwili Kora zmieniła "nie" na "tak" i zobaczymy uczestniczkę w dalszej rywalizacji. Kolejny w programie pojawił się wokalista o pochodzeniu francusko-polskim. John Banzai dostał cztery razy "tak" i wysłuchał samych pozytywnych komentarzy. Na scenie zrobiło się ostro gdy Rusty Cage wykonali rockową wersję przeboju Adele. Muzycy dostali cztery razy "tak" i będą mogli pokazac na co ich stać w następnym odcinku. Przyszedł czas na nowy boys band – Małobaby. Chłopaki ze sporym dystansem do siebie zaśpiewali, a raczej wydusili z siebie hit Just5 Kolorowe sny. Jurorzy podzielili się na dwie grupy – dwójka była na "nie" i dwójka na "tak".
To było straszne i fantastyczne, że odważyliście się to pokazać. Mieliście świadomość tego. Jeżeli mieliście takie założenie to to osiągnęliście – powiedział Rogucki.
Wokalem Moniki nie zachwycił się Adam Sztaba, który wytknął jej manieryzm i zła aranżację. Rogucki natomiast skontrował, że wokalistka "ma piękne góry oraz doły, a nawet wszystko piękne". Kolejni na scenie wystąpili muzycy z grupy Neony z własnym kawałkiem Słoneczne baterie. Ostatni w show wystąpił uczestnik z "parciem na szkło", czyli wokalista 19 razy startujący w precastingach do Must Be The Music.